WP SportoweFakty: Jak nastawiacie się na mecz w Gdyni, przy pełnym stadionie kibiców nie pałających do was miłością?
Sebastian Mila: Będzie to trudne spotkanie. Nie mamy wątpliwości, że jedziemy do rywala, który za nami nie przepada. My koncentrujemy się na tym, by zrobić przyjemność naszym kibicom i zdobyć punkty dla siebie. To da radość kibicom gdańskiej Lechii.
Mocno czekaliście na derby. Czy ostatnie dni mijają szybciej?
- Tak, bo ten dzień zbliża się coraz bardziej. To jest naprawdę fajne, bezcenne uczucie. Jesteśmy już coraz bliżej. Na treningach jesteśmy skoncentrowani i nie chcemy pompować balonu, dodawać sobie już punktów. Chcemy być w dobrej dyspozycji przed meczem i sprawić kibicom przyjemność.
ZOBACZ WIDEO Zbigniew Boniek: Trochę szkoda mi Wojciechowskiego... (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Czy spodziewacie się w Gdyni ciężkiej przeprawy? Arka w ostatnim czasie nie imponuje skutecznością.
- Derby mają dodatkowy czynnik mobilizujący dla obu drużyn. Będzie to trudne spotkanie z obu stron. Obie drużyny zdają sobie sprawę z tego, że będzie to ciężka przeprawa. Darzymy szacunkiem Arkę, podobnie jak innych naszych przeciwników. Wiemy, że równie ciężko pracują na treningach i będą ciężkim rywalem. Moja wiara w zespół jest duża. Chcemy załatwić sprawę umiejętnościami.
Jak czujecie się w roli faworyta?
- Wiemy, co znaczy być faworytem i być goniącym. Tego nauczyliśmy się na przestrzeni ostatnich osiemnastu miesięcy. Wiemy, jak ciężkie gatunkowo są mecze w poszczególnych okresach sezonu. To nas nie usypia. Jedziemy do drużyny mającej mniej punktów, ale nas to mobilizuje. Po ostatnim meczu kibice przy wyniku 1:2 dopingowali nas do ostatniej minuty. Wiemy, jak wiele poświęcenia oni w to wkładają.
Co się zmieniło, że zaczęliście umieć wychodzić z tarapatów podczas meczu?
- Widać po naszej drużynie, że ten czas nas zespolił. Jesteśmy razem. Nawet po ogromnej niespodziance, porażce w Niepołomicach, która była dla nas ciosem, nie pozwoliliśmy doprowadzić do momentu, w którym bylibyśmy niepewni. Poznaliśmy się na tyle, że mamy drużynę mogącą na siebie liczyć na boisku i poza. Chcemy to przekładać na mecze, aby było widać naszą pracę. Warto pracować i trenować.
Czy w ostatnich dniach było więcej podgrzewania atmosfery, czy tonowania jej?
- Podchodziliśmy do tego bardzo spokojnie i sumiennie. Postanowiliśmy nie pompować balonika, tylko wyjść na trening i robić swoją robotę. Mamy ponad 20 zawodników, którzy oddaliby wszystko, by znaleźć się najpierw w osiemnastce, a następnie w jedenastce. To było największe pompowanie balonu i dlatego jesteśmy gotowi do spotkania.
Czyli piłkarze mocniej związani z Lechią nie edukowali kolegów?
- Oczywiście rozmawialiśmy na ten temat i mówiliśmy, co te derby znaczą. Wielu zawodników wspominało czasy swoich derbów. Jak się okazało, występowaliśmy w różnego rodzaju derbach. Wszyscy mamy zarys tego, co może nas czekać. Mam nadzieję, że teraz zobaczymy najgorętsze derby, choć Mario Maloca brał udział w meczach Hajduk Split - Dinamo Zagrzeb, a Aleksandar Kovacević w Crvena Zvezda - Partizan. Graliśmy też w derbach Krakowa czy Łodzi. Rozmawialiśmy o tym, jak podchodzą do tego piłkarze i kibice.
Piotr Nowak wspominał, że przed derbami Monachium, w których brał udział, na zgrupowaniach była atmosfera skupienia i wyciszenia. U was jest podobnie?
- Ja przygotowuję się podobnie. Emocje po głowie mi chodzą, ale spokojne ruchy powodują, że jest się pewniejszym w tym, co się robi. Ja i chłopacy nie zamierzamy wykonywać nerwowych ruchów. Cały tydzień idzie tak samo, jak przed najważniejszymi meczami. Będziemy podchodzić do meczu gotowi w stu procentach, mając z tyłu głowy, jak ważny jest to mecz dla kibiców.
Czy wejście na boisko w meczu z Piastem sprawiło, że jest pan pewniejszy siebie?
- Po meczu czułem się dobrze i byłem przygotowany mentalnie oraz fizycznie. Miałem ogromne chęci do gry i mam nadzieję, że sprawiłem radość kibicom, że się pojawiłem na boisku. To dla nich gram i to jest fantastyczne, że można się spełniać jako piłkarz i dawać radość ludziom, którzy cię oglądają. Wszedłem przy wyniku 1:2, wygraliśmy 3:2. Nie była to moja zasługa, ale bardzo cieszyłem się ze zmiany.
Czy macie plan na świętowanie derbów? Piłkarze Arki żartowali, że będą fetować na ulicy Długiej w Gdańsku.
- Bardzo bym chciał wygrać, ale specjalnie świętować nie będziemy. Musimy się przygotowywać do kolejnych meczów. Gdybyśmy zwyciężyli w Gdyni, to zadedykowalibyśmy kibicom wygraną, ale nic to nie zmieni w przygotowaniach do kolejnego meczu. Nie możemy zachwiać żadnego tygodnia. Jesteśmy profesjonalistami w stu procentach. Łatwiej będzie mówić o tym co się będzie robić po meczu, bo byłoby to nie fair w stosunku do przeciwnika i do samego siebie, gdyby się mówiło o zwycięstwie, którego jeszcze nie ma.
Rozmawiał i notował: Michał Gałęzewski