Sytuacja MKS-u Kluczbork jest trudna. Zespół z Opolszczyzny zajmuje ostatnią pozycję w tabeli, a do pozycji barażowej traci już 5 "oczek". MKS na swoim koncie ma 10 punktów i zaledwie jedno zwycięstwo. Tak słaby bilans sprawił, że po czternastu meczach rozwiązano kontrakt z Mirosławem Dymkiem, a jego następcą został Tomasz Asensky.
46-letni szkoleniowiec stoi przed trudnym zadaniem. W pięciu tegorocznych spotkaniach MKS chce poprawić swoją sytuację w tabeli, a na wiosnę skutecznie walczyć o utrzymanie. - Gdybym w to nie wierzył, nie przychodziłbym do Kluczborka i nie wystawiał się na tęgie ciosy, wiedząc z góry, że ta walka jest przegrana. Nie z takich tarapatów zespoły wychodziły. Uważam, że to co zostało do mojej dyspozycji w MKS-ie, nie jest przegrane, i dlatego podjąłem się tej misji - przyznał Asensky w rozmowie z klubowym serwisem.
- Wszyscy doskonale wiemy, że czasu za wiele nie mamy. Dziś reakcją na naszą sytuację ma być bodziec. Musimy rozegrać trzy arcyważne mecze z rywalami bezpośrednio walczącymi z nami o utrzymanie oraz z dwiema drużynami walczącymi o awans. Nie ma na co czekać. Musimy wskoczyć w to jak najszybciej, zaszczepić w chłopakach wolę walki i wykrzesać z nich to, co jest w nich najlepsze - dodał Asensky.
Szkoleniowiec nie ukrywał, że nie zastanawiał się długo nad ofertą pracy w MKS-ie Kluczbork. - W dzisiejszych czasach i realiach jest tak, że trener nie zastanawia się długo nad pracą w pierwszoligowym klubie. Na tym poziomie rozgrywkowym, gdzie ich ilość jest ograniczona, trzeba szanować taką możliwość podjęcia pracy. Ja z tego akurat skorzystałem. Szczęście jednego trenera bazuje na nieszczęściu drugiego, po prostu - ocenił Asensky.
Debiut Asensky'ego w roli trenera MKS-u Kluczbork nastąpi w piątek (4 listopada). Ekipa z Opolszczyzny zmierzy się na wyjeździe ze Zniczem Pruszków. Początek starcia zaplanowano na godzinę 19:00.
ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Gareth Bale: Dostaliśmy kopa. Zostaliśmy ukarani