Upadek chińskiego Messiego. Grał w Man Utd, Legii, a dzisiaj kpi z niego cała Azja

Miał być chińskim Leo Messim, a stał się obiektem kpin. Dong Fangzhuo w swoim CV ma Manchester United, ale i Legię Warszawa.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

Chiński Messi

Żeby poznać upadek Dong Fangzhuo trzeba cofnąć się wiele lat. Kiedy wielkie kluby w Europie zrozumiały, że kolejne kroki trzeba skierować do Azji, rozpoczął się wyścig, kto ściągnie lepszego zawodnika z tego regionu. Stawka była olbrzymia: milionowe przychody z nienasyconego rynku w Chinach. To rozgrzewało wyobraźnie speców do PR-u, a księgowe już liczyły zyski.

Jednak, żeby cała sytuacja nie wyglądała podejrzanie, trzeba było kupić piłkarza, który posiada talent i jest w stanie wnieść jakość do zespołu i zaliczyć kilka występów w sezonie w zamian za olbrzymią popularność.

Taką próbę podjął Manchester United. W 2004 roku Sir Alex Ferguson kupił za 0,5 miliona funtów 19-letniego Donga Fangzhuo. Z miejsca urodzony w Dalian zawodnik stał się gwiazdą w Azji. Dla Czerwonych Diabłów był to pierwszy zawodnik z Chin, który podpisał kontrakt. Kwota 500 tysięcy funtów zwróciła się praktycznie od razu, gdy tylko do Azji dostarczono koszulki Manchesteru United z nazwiskiem Dong Fangzhuo.

Za słaby na Man Utd

Kiedy Dong Fangzhuo rozgościł się już w Manchesterze United, trenerzy spostrzegli, że z talentem ma on tyle wspólnego, co nic. Brutalną prawdę trzeba było jak najdłużej ukryć, aby do tego czasu wychować lojalnych fanów w Chinach. Udało się, ponieważ dzisiaj Czerwone Diabły to absolutny dominator w Azji pod względem liczby sprzedanych koszulek. Nic dziwnego, że co roku tournee planowane jest właśnie po Azji.

ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Bartosz Bereszyński: Memy o mnie? Każdy zaszedł Ronaldo za skórę

Na jednym z nich - w swoim nieoficjalnym debiucie - bramkę dla Manchesteru United strzelił nie kto inny jak Fangzhuo. Sir Alex Ferguson cieszył się, jakby właśnie wygrywał Puchar Anglii. Księgowa mogła zacierać ręce.

Jednak w Manchesterze Chińczyk czuł się nieco wyalienowany. Trzeba było coś z nim zrobić, ponieważ nie miał szans na regularną grę w pierwszym zespole, a tym bardziej, kiedy pozwolenie na pracę w Wielkiej Brytanii otrzymał dopiero po trzech latach.

Jako że Czerwone Diabły współpracowały z belgijskim Royal Antwerpia, to zdecydowano się go tam umieścić na zasadzie wypożyczenia, ale i tam miał problemy z grą, przynajmniej na początku. Z pierwszej przygody wrócił z dorobkiem dziewięciu meczów i jednej bramki. Sezon 2005/2006 zakończył z 18 golami, co pozwoliło mu sięgnąć po koronę króla strzelców drugiej ligi belgijskiej.

Czy liga chińska przeżyje rozkwit w najbliższych latach?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×