Rumuńska federacja piłkarska (FRF) została ukarana przez europejską centralę za incydenty, do jakich doszło w Erywaniu. Kibice z Rumunii próbowali wówczas wnieść na stadion transparenty i flagi, ale uniemożliwiła im to ochrona. Fani zaczęli więc wznosić okrzyki uderzające w FIFA i UEFA, odpalili też race.
Jeśli do podobnych zdarzeń dojdzie w piątek przy okazji meczu z Polską w Bukareszcie, Rumuni mogą zdaniem tamtejszych mediów zostać ukarani zamknięciem stadionu na spotkanie z Danią.
- Obawiam się takich incydentów. Tu nie chodzi o karę finansową rzędu 15-20 tysięcy euro, jesteśmy w sytuacji, w której grozi nam zawieszenie. Mieliśmy już grać z Finlandią przy pustych trybunach, udało nam się tego uniknąć, ale znajdujemy się na celowniku UEFA. Nie chciałbym grać z Danią bez kibiców - powiedział Andrei Vochin, działacz FRF.
Mecz przy pustych trybunach z Finlandią miał być karą za zachowanie rumuńskich kibiców w spotkaniach eliminacji mistrzostw świata 2016 z Węgrami i Grecją. W Budapeszcie gwizdali oni na węgierski hymn i starli się z fanami gospodarzy, z Grecją w Bukareszcie doszło do zachowań rasistowskich, rzucano też środkami pirotechnicznymi.
Z Polską Rumuni zagrają 11 listopada. Organizatorzy przewidują, że na Arenie Narodowej w Bukareszcie może paść rekord frekwencji. Początek spotkania o godzinie 20:45.
ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Był Prijo, było party!