Przełamanie wrocławian, derby regionu dla Śląska

Prestiżowe derby Dolnego Śląska dla wrocławian. W spotkaniu 15. kolejki Lotto Ekstraklasy zawodnicy Mariusza Rumaka przełamali się na własnym stadionie i wygrali 2:1 z Zagłębiem Lubin.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
PAP / Maciej Kulczyński

Jeszcze kilka tygodni temu zdecydowanym faworytem byliby Miedziowi. Nie dość, że KGHM Zagłębiu Lubin niemal nie zdarzały się wpadki w lidze, to jeszcze znakomicie prezentowali się w wyjazdowych pojedynkach.

Na drugim biegunie znajdował się Śląsk Wrocław, który zwłaszcza swoimi występami na własnym stadionie nie przyciągał miejscowych kibiców. Trzy bezbarwne remisy 0:0, niezły mecz z Cracovią (2:2) i trzy porażki po słabej grze. Na boiskach rywali wrocławianie spisywali się jednak co najmniej przyzwoicie. Ostatnie zwycięstwo 3:0 z Górnikiem Łęczna było powiewem optymizmu przed derbami Dolnego Śląska. Czyżby Śląsk miał w końcu odczarować swój obiekt?

Wprawdzie to gospodarze zaczęli od mocnego akcentu (szansa Adama Kokoszki w zamieszaniu podbramkowym), ale wystarczył moment nieuwagi, by to Zagłębie przejęło inicjatywę. Jakub Tosik wygrał walkę w środku pola i uruchomił Arkadiusza Woźniaka na skrzydle. Wydawało się, że jego dośrodkowanie po ziemi przejmie Lubos Kamenar, jednak słowacki golkiper minął się z piłką. Po uderzeniu Jarosława Kubicki futbolówka odbiła się jeszcze od Kamila Dankowskiego i zatrzepotała w siatce.

Szybko stracona bramka nie podcięła skrzydeł piłkarzom Mariusza Rumaka. Gospodarze stopniowo nadgryzali defensywę Miedziowych. Sam Kamil Biliński po 25 minutach mógł mieć na koncie dwa gole. Najpierw nieatakowany złożył się do główki i gdyby trafił w światło bramki, to Martin Polacek nawet by nie drgnął. Raptem pięć minut później piłka spadła pod jego nogi na 11 metrze i tylko kiksowi napastnika Zagłębie zawdzięczało, że nadal prowadziło 1:0.

ZOBACZ WIDEO Konstantin Vassiljev: Na pewno nie ma co płakać (Źródło: TVP S.A.)

Choć lubinianie nie musieli już forsować tempa, to potrafili stworzyć groźne sytuacje. Kilka razy zakotłowało się w polu karnym Kamenara. Słowaka sprawdzał m.in. Martin Nespor, po uderzeniu z dystansu bardzo blisko szczęścia był Łukasz Janoszka.

Śląskowi nie można odmówić zaangażowania, ale niemal każda akcja przebiegała według tego samego scenariusza. Na wiele nie pozwalali stoperzy Lubomir Guldan i Jarosław Jach, a Ryocie Morioce i Bilińskiemu brakowało nici porozumienia w decydującym momencie. Nic nie zapowiadało, że w spotkaniu będą jeszcze emocje. Tymczasem w 71 minucie Lasha Dvali uszczęśliwił miejscowych kibiców.

Pozornie niegroźny rzut wolny z lewego sektora boiska zakończył się bramką. Adam Kokoszka przedłużył dogranie i Gruzin wepchnął piłkę do siatki. Trzeba przyznać, że Ślaskowi sprzyjało szczęście. Sędzia nie zauważył bowiem, że obrońca gospodarzy był na spalonym.

Zawodnicy Mariusza Rumaka poczuli krew. Do tego błędy zaczął popełniać nieomylny wcześniej Guldan. Po jednym z nich Biliński pobiegł na bramkę lubinian i tylko rozpaczliwy wślizg winowajcy uratował Miedziowym skórę. Dobrą zmianę dał Sito Riera, bohaterem został jednak kolejny z rezerwowych Alvarinho, który po wygranym pojedynku główkowym przez Mariusza Idzika i fatalnym błędzie Polacka w 89 minucie zdobył zwycięskiego gola.

Śląsk przełamał tym samym fatalną serię na własnym stadionie. Wrocławianie dopiero w 15. kolejce odnieśli sukces na swoim obiekcie!

Marcin Górczyński z Wrocławia

Śląsk Wrocław - KGHM Zagłębie Lubin 2:1 (0:1)
0:1 - Kamil Dankowski (s.) 6'
1:1 - Dvali 71'
2:1 - Alvarinho 89'

Składy:

Śląsk Wrocław: Lubos Kamenar - Kamil Dankowski, Piotr Celeban, Lasha Dvali, Augusto - Filipe Goncalves, Adam Kokoszka, Łukasz Madej, Peter Grajciar (59' Alvarinho), Ryota Morioka (65' Sito Riera) - Kamil Biliński (84' Mariusz Idzik).

KGHM Zagłębie Lubin: Martin Polacek - Aleksandar Todorovski, Lubomir Guldan, Jarosław Jach, Dorde Contra (57' Daniel Dziwniel) - Jarosław Kubicki, Jakub Tosik (62' Filip Starzyński), Łukasz Piątek, Arkadiusz Woźniak, Łukasz Janoszka (80' Adam Buksa) - Martin Nespor.

Żółte kartki: Augusto, Filipe Goncalves (Śląsk) oraz Cotra, Nespor (Zagłębie).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)

Czy Śląsk Wrocław zajmie miejsce w pierwszej ósemce Ekstraklasy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×