Woli pracę w kopalni od gry w piłkę nożną

Bartłomiej Grabczyński zrezygnował z uprawiania profesjonalnego futbolu - czytamy na łamach Gazety Wyborczej. Były piłkarz GKS Jastrzębie wybrał pracę w kopalni.

- Szkoda, bo pograłbym jeszcze trochę w pierwszej lidze. Wolałem jednak etat i stałą pensję od stresów i ciągłego użerania się z prezesem jastrzębskiego klubu - powiedział Gazecie Wyborczej Bartłomiej Grabczyński.

32-letni piłkarz otrzymał ofertę pracy w kopalni Pniówek w Pawłowicach Śląskich. Zagra też w klasie okręgowej w klubie Morcinek Karczyce. - Nie mam już 20 lat, jest rodzina na utrzymaniu, a najważniejsze są pewne pieniądze - dodał.

Trener Piotr Rzepka, który w przeszłości pracował z Grabczyńskim w GKS Jastrzębie, uważa, że zawodnik nie powinien zawieszać butów na kołku. - Moim zdaniem on nadal spokojnie nadaje się do gry na poziomie I ligi, ale to jego wybór - stwierdził.

Doświadczony pomocnik był pierwszym piłkarzem, który procesował się z GKS w sądzie. Powodem sporu były zaległe premie meczowe. 32-letni zawodnik został także przesunięty do drużyny rezerw. - Nieoficjalnie dowiedziałem się, że prezes Joachim Langer uznał, że to ja podburzałem przeciwko niemu kibiców podczas meczu z Turem Turek. Dodatkowo próbowano mi obciąć kontrakt o połowę, ale mój adwokat podważył zapisy klubowego regulaminu - poinformował Grabczyński.

Zawodnik zmagał się ponadto z karami nałożonymi na niego przez władze I-ligowca. Niesubordynacja miała go kosztować 22 tys. zł. Do PZPN trafiło jednak odwołanie od tych sankcji, a także wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy GKS. Futbolowa centrala wyznaczyła nawet termin rozprawy, ale wcześniej włodarze klubu poprosili Grabczyńskiego o spotkanie. - Przestraszyli się i zaproponowali mi rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. Zaakceptowałem tę ofertę. Prezes zobowiązał się, że w ratach spłaci mi zaległe wynagrodzenie - powiedział piłkarz.

Warto dodać, że inni zawodnicy jastrzębskiego I-ligowca, którzy zmienili zimą pracodawcę (choćby Kamil Wilczek czy Łukasz Pielorz) nie mogą liczyć na wypłatę zaległych pieniędzy, bowiem rozwiązali swoje umowy za porozumieniem stron i zrzekli się roszczeń.

Źródło artykułu: