Adrian Mutu - sex, drugs, a dopiero później futbol

Miał potencjał, by zostać najlepszym piłkarzem w historii rumuńskiego futbolu. Adrian Mutu jest jednak doskonałym przykładem, że umiejętności to nie wszystko. Jego kariera nie jest naznaczona sukcesami, a kolejnymi skandalami, które trudno policzyć.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Getty Images / Thomas Langer

W debiucie w Interze rozstrzygnął swoim golem derby Mediolanu. Chelsea zapłaciła za niego 23 miliony euro. W reprezentacji Rumunii strzelił tyle samo bramek, co słynny Gheorghe Hagi. Adrian Mutu jest jednak przykładem wielkiego talentu, którego pochłonęły pokusy życia i zniszczyły znakomicie zapowiadającą się karierę. Miał zostać czołowym piłkarzem świata, a stał się skandalistą. Dziś z jego nazwiskiem kojarzą się jedynie narkotyki i alkohol.

Urodził się w Calinesti, niewielkiej miejscowości na południu Rumunii. Swoją piłkarską karierę rozpoczął w pobliskim Pitesti. Tamtejszy FC Arges to kuźnia wielu znakomitych talentów - tam wychował się m.in. Nicolae Dobrin, jeden z najlepszych graczy w historii rumuńskiego futbolu. Jego ścieżką podążał Mutu.

To w barwach tego klubu, w wieku 18 lat zaliczył debiut w dorosłym futbolu. Już dwa lata później o młodego napastnika upomniało się Dinamo Bukareszt. 22 gole w 33 meczach spowodowały, że już po roku opuścił stolicę kraju. Wielki talent piłkarza dostrzegli wysłannicy Interu Mediolan. Swoją karierę we Włoszech rozpoczął fantastycznie - już w debiucie strzelił zwycięskiego gola w derbach miasta z Milanem i znalazł się na ustach całej Italii. To były dobre złego początku.

W kolejnych miesiącach Mutu grał mało. Obowiązywał bowiem limit wystawiania do gry piłkarzy z krajów niebędących członkami Unii Europejskiej. Inter oddał go więc do Hellas Werona. Tam regularnie otrzymywał szanse gry i w sezonie 2001/2002 strzelił 12 goli w Serie A. Wiadomo było, że długo nie zagrzeje tam miejsca.

ZOBACZ WIDEO Kierunek: Rumunia. Plan: zwycięstwo (źródło TVP)

Tak też się stało. Został wypożyczony do Parmy, gdzie stworzył zabójczy duet napastników z Adriano. Rumun jeszcze poprawił swój strzelecki dorobek z poprzedniego sezonu, trafiając do siatki aż 22 razy. I także Parma okazała się dla niego za mała.

W 2003 roku rządy w Chelsea Londyn przejął bowiem Roman Abramowicz, dla którego wydanie kilkudziesięciu milionów euro było jak wyciągnięcie drobnych z tylnej kieszeni spodni. I gdy Claudio Ranieri poprosił Rosjanina o 23 mln euro na Adriana Mutu, rumuński napastnik zameldował się na Stamford Bridge. Jak wspomina "The Independent", włoski szkoleniowiec zdecydował się na Mutu kosztem... Ronaldinho, już wtedy gwiazdy Paris Saint-Germain. Według Ranieriego Brazylijczyk miał być typem playboya, któremu brak dyscypliny.

Podpisanie kontraktu z The Blues było dla 24-latka przełomowym momentem w karierze. Umowa gwarantowała mu ogromne pieniądze, które zawróciły mu w głowie, i nie ma w tym żadnej przesady. Wprawdzie znów zaliczył znakomity debiut w nowym klubie (dwa gole wbite Tottenhamowi), jednak później zaczęła się liczyć jedynie kasa, nowe samochody i jachty, a także londyńskie dyskoteki pełne alkoholu.

- Mówiłem mu: przestań kupować nowe telefony po 25 tysięcy euro każdy. Nie wydawaj pieniędzy na nowe jachty i samochody. Ale mnie nie słuchał. Myślał, że jest Bogiem - wspominał po latach jego ówczesny agent, Ioan Becali. Nocne życie piłkarza szybko trafiło na czołówki angielskich gazet (a także jego romans z rumuńską gwiazdą porno), jego spóźniania na treningi nie zamierzał tolerować nowy menedżer Jose Mourinho, do którego niechęci Mutu nie ukrywał nawet w rozmowach z dziennikarzami. Raz omal nie doszło między nimi do bójki.

Czy Adrian Mutu to największy talent w historii rumuńskiego futbolu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×