Reprezentacja Rumunii nie miała nic do powiedzenia w spotkaniu z Biało-Czerwonymi i poległa aż 0:3. Pierwszego gola dla naszej drużyny zdobył Kamil Grosicki, a w drugiej połowie dwa dołożył Robert Lewandowski.
Porażka z Polską kosztowała drużynę Christopha Dauma spadek na czwarte miejsce w tabeli. Tamtejsi dziennikarze nie mają wątpliwości, że awans do mistrzostw świata w Rosji bardzo się oddalił. Nadziei nie traci jednak Florin Andone.
Napastnik Anderlechtu stwierdził, że choć sytuacja jest trudna, jeszcze nic nie jest stracone.
- Zostało jeszcze sześć meczów do końca eliminacji. Musimy uwierzyć w siebie i ciągle pracować, poświęcić się dla reprezentacji. Jeszcze nic nie jest skończone - ocenił Andone.
- Oczekiwałem trudnego spotkania i choć zwycięstwo Polaków jest zasłużone, to wynik moim zdaniem jest za wysoki. W drugiej połowie przycisnęliśmy ich, jednak nie udało się strzelić gola. Może gdybyśmy szybko doprowadzili do wyrównania? - powiedział napastnik.
Andone zapewnił, że drużyna wierzy w Christopha Dauma i jest przeciwna zwalnianiu szkoleniowca. - Jesteśmy razem z selekcjonerem. Wynik meczu z Polską nie jest winą trenera, ale naszą - zapewnił.
Jednak według rumuńskich gazet Niemiec zostanie wkrótce zwolniony ze stanowiska pierwszego trenera kadry.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Fabiański: Przywróciliśmy wiarę sobie i kibicom