Po tym jak Alexis Sanchez nie mógł wystąpić w spotkaniu z Kolumbią, a sztab medyczny reprezentacji Chile nie zdecydował się na odesłanie zawodnika do Anglii, głos zabrał menedżer Arsenalu, Arsene Wenger.
- Piłkarzem musi zająć się nasz sztab medyczny, aby Chilijczycy nie podjęli jakieś samobójczej decyzji, która mogłaby zaszkodzić Sanchezowi i pauzowałby przez 2-3 miesiące. To oczywiście ważne, żeby reprezentacja i klub współpracowały ze sobą, ale tutaj chodzi o zdrowie Sancheza. On zawsze chce grać i jest to wrażliwa sprawa, bo on chce występować na boisku nawet jeśli jest kontuzjowany - stwierdził francuski menedżer Kanonierów.
Crece la ilusión: @Alexis_Sanchez se integra de lleno al trabajo de @LaRoja https://t.co/etB4iqwJQq pic.twitter.com/yUxzAh3GWN
— AS Chile (@ASChile) 13 listopada 2016
Słowa Wengera okazały się prorocze, bo w niedzielę Sanchez dołączył do zespołu Juana Antonio Pizziego i wziął udział w treningu przed meczem z Urugwajem. Uwagę chilijskich dziennikarzy przykuł jednak opatrunek na udzie skrzydłowego Arsenalu, który może sugerować, że Sanchez wybiegł na boisko mimo niedoleczonego urazu.
ZOBACZ WIDEO Kamil Glik: Nic się nie zepsuło