Steeven Langil nie znalazł się w kadrze Legii na wtorkowy mecz 5. kolejki Ligi Mistrzów z Borussią Dortmund (4:8), a w dniu meczu zorganizował imprezę, zdjęciami i filmami z której dzielił się na snapchacie. Na jego nieszczęście materiały, na których widać, jak korzysta z fajki wodnej, wyciekły poza tę aplikację. Klub nałożył na niego karę finansową za niesportowy tryb życia.
Trener Jacek Magiera nie ukrywa rozczarowania postawą reprezentanta Martyniki, ale zamierza w dalszym ciągu traktować go na takich samych zasadach jak innych zawodników.
- Ja już temat zamknąłem. Rozmawiałem z nim w czwartek z samego rana i wie, jakie jest moje stanowisko. Żyjemy dalej. Nie tacy piłkarze jak on popełniali błąd. Temat jest zamknięty, ale nie jest tak, że on został skreślony. Jeśli będzie lepszy od pozostałych zawodników, będzie grał. Nie będzie lepszy? Nie będzie grał - mówi Magiera.
- Nie takiej reakcji zawodnika spodziewam się wtedy, kiedy nie gra. To nieprofesjonalne podejście. Ma pracować, ma trenować i walczyć o miejsce w składzie. Widać, że nie potraktował tego poważnie - dodaje trener Legii.
Magiera przyznaje, że Langil posypał głowę popiołem: - Była skrucha. Wie, że zrobił źle. Natomiast czasu już nie cofniemy. On jest młodym człowiekiem, ma dopiero 28 lat i dużo przed nim. Oby wyciągnął z tego wnioski.
28-latek jest zawodnikiem Legii od lipca i rozegrał dla niej 12 spotkań, ale ostatni występ zaliczył 18 września - jeszcze za kadencji Besnika Hasiego. Odkąd warszawian prowadzi Magiera, były zawodnik Waasland-Beveren nie pojawił się na boisku ani razu.
ZOBACZ WIDEO Borussia - Legia. Aleksandar Prijović: To był styl Prijo