Kiedy w końcówce pierwszej części Jagiellonia Białystok podwyższyła swoje prowadzenie, wydawało się, że z Chorzowa spokojnie wywiezie wygraną. Tymczasem po zmianie stron do pracy wzięli się piłkarze Ruchu i niewiele zabrakło im do doprowadzenia do remisu. Na przeszkodzie stawał dobrze dysponowany Marian Kelemen, który skapitulował dopiero w doliczonym czasie, po rzucie karnym.
- Nie czuję się bohaterem. Wszyscy zagrali bardzo dobrze, po przerwie było słabiej. Naszym zadaniem było tutaj wygrać. Po zmianie stron chcieliśmy spokojnie utrzymać prowadzenie i dołożyć po kontrze kolejne trafienie. Mieliśmy trochę problemów, ale udało nam się dowieźć wygraną do końca - podsumował bramkarz Jagi.
W 92. minucie Kelemen skapitulował po strzale z rzutu karnego Piotra Ćwielonga, z którym golkiper występował przez kilka lat w Śląsku Wrocław. - Próbowałem zdenerwować rywala. Poszedłem w lewy róg, później chciałem wrócić do środka, ale poślizgnąłem się. Cóż, pozostaje mi pogratulować Piotrkowi dobrze wykonanego karnego - ocenił sytuację z końcówki Kelemen, któremu piłkarze z Białegostoku mogą zawdzięczać wygraną.
ZOBACZ WIDEO Niesamowity mecz Legii Warszawa w Dortmundzie