Zadecydował jeden błąd

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Odra Opole pechowo rozpoczęła rundę wiosenną I ligi. Wyłoniony z panującego w klubie chaosu zespół <b>Piotra Rzepki</b> zaprezentował się wprawdzie lepiej niż można było przypuszczać, ale i tak nie wystarczyło to na zachowawczo i ostrożnie grający GKS Jastrzębie. Goście, mimo przewagi niebiesko-czerwonych, wywieźli z Opola trzy punkty, które zapewnił im w 24. minucie, wykorzystując błąd <b>Mateusza Sławika</b>, <b>Robert Żbikowski</b>.

W tym artykule dowiesz się o:

W Opolu na miano niespodzianki mógł już zasługiwać sam fakt rozegrania meczu. Przez całą przerwę zimową problemy finansowe Odry stawały się coraz poważniejsze, a ich apogeum przyszło w czwartek, kiedy to do dymisji podał się zarząd, a z braku chętnych do nowego kierownictwa, złożono wniosek o ustanowienie kuratora. Zawirowania nie wpłynęły jednak na nową drużynę niebiesko-czerwonych, dla której sobotnie spotkanie miało być chrztem bojowym . Młodzi piłkarze zdali go całkiem nieźle, przez cały mecz wykazując wiele woli walki, prezentując się lepiej niż goście, w składzie których można było zauważyć nazwiska kilku ligowych wyjadaczy.

Początek meczu przebiegał jednak pod znakiem prób konstruowania akcji przez drużynę GKS-u. Już w 4. minucie przed szansą stanął wracający na Śląsk Jacek Wiśniewski, ale w zamieszaniu po rzucie rożnym posłał piłkę ponad poprzeczką debiutującego między słupkami Odry Mateusz Sławika. Kiks Adama Orłowicza chciał natomiast parę minut później wykorzystać Janusz Woźniak, ale i to uderzenie poszybowało nad bramką. W tym okresie opolanie nie byli w stanie stworzyć żadnego zagrożenia pod bramką rywali, a nieliczne próby wypadów pod pole karne kończyły się niecelnymi podaniami, albo interwencją obrońców.

W 24. minucie miało miejsce kluczowe wydarzenie tego spotkania. Do dośrodkowanej z rzutu rożnego piłki skakali na jedenastym metrze Sławik i Wiśniewski. - To była typowa świeca, jaką na treningu łapie się z zamkniętymi oczami - powiedział golkiper Odry. Piłki jednak nie złapał, a ta znalazła się pod nogami Żbikowskiego, który precyzyjnym lobem z narożnika pola karnego umieścił ją w siatce. - Byłem faulowany, do tej pory boli mnie głowa. Rozumiem, że poza piątką nie jestem już chroniony, ale chce być traktowany na równi z innymi piłkarzami - komentował Sławik. Trochę inaczej na to patrzy trener Rzepka. -Nie skupiałbym się na zachowaniu Mateusza, ale na kunszcie Żbikowskiego, który idealnie uderzył tą piłkę - stwierdził opiekun niebiesko-czerwonych.

Bramka dla rywali podziała mobilizująco na jego podopiecznych, którzy z minuty na minutę coraz bardziej przejmowali inicjatywę. Przed szansą na wyrównanie, chwilę po stracie gola, stanął Artur Monasterski, ale jego uderzenie było zbyt lekkie i nie sprawiło problemów dobrze dysponowanemu Jakubowi Kafce. Szansę po rzucie wolnym miał też Paweł Król, ale mocny strzał obrońcy wypożyczonego z Korony Kielce złapał czeski golkiper gości. Przyjezdni również mieli swoje szanse, ale zarówno Woźniak jak i Jarosław Wieczorek nie potrafili trafić w bramkę Odry i wynik 1:0 utrzymał się do gwizdka sędziego zapraszającego piłkarzy na przerwę.

Po zmianie stron opolanie od razu podjęli próby zmiany wyniku. Zawsze brakowało im jednak dobrego dogrania w samej końcówce akcji. Widać było, że Filipe, grający jako ofensywny pomocnik, nie ma jeszcze odpowiednich nawyków, a Marcin Rogowski jeszcze niedawno chorował. Mimo to niebiesko-czerwoni parę razy postraszyli gości.

Swoją szansę miał Charles Uchenna, ale Nigeryjczyk strzelając z ostrego kąta nie trafił w światło bramki. Chwilę później okazję - podobną do tej, po której padła bramka - miał Monasterski, ale skrzydłowy Odry głową skierował piłkę obok słupka.

Wejście smoka do I ligi mógł natomiast w 77. minucie zaliczyć Mateusz Szwarga. Wprowadzony chwilę wcześniej za Marcina Rogowskiego opolski junior po świetnym dośrodkowaniu Mateusza Cielucha stanął przed okazją na wyrównanie, ale będąc kilka metrów przed bramką nie potrafił pokonać Kafki i piłka wylądowała w rękach golkipera GKS-u.

W tym momencie Odra grała już dość ryzykownie, bo tylko trójką obrońców. Przyniosło to efekty w postaci kolejnych okazji na pokonanie Czecha broniącego bramki jastrzębia. Jednak w samej końcówce Uchenna skopiował "wyczyn" Szwargi i trafił wprost w Kafkę, a wprowadzony w 76. minucie Matuesz Jaskólski z 16 metrów uderzył ponad poprzeczką.

Na koniec meczu kibice i piłkarze Odry mogli czuć niedosyt. W pechowych okolicznościach drużynie uciekły cenne punkty, tak ważne w walce o utrzymanie. Przebudowany zespół zaprezentował wielką wolę walki i ambicję, która była szczególnie widoczna na tle słabo dysponowanego GKS-u. Jastrzębianie w Opolu nie pokazali nic nadzwyczajnego, często popełniając proste błędy techniczne. - Przyjechaliśmy tutaj bardzo osłabieni. Brakowało kilku podstawowych piłkarzy jak Feruga, Copik czy Wawrzyczek. Ta 18, którą dysponowałem to byli jedynie zawodnicy w tej chwili gotowi do gry. Innych już nie miałem - wytłumaczył swój zespół po spotkaniu opiekun gości Jerzy Wyrobek.

Na uwagę zasługuje jeszcze wywieszony przez kibiców GKS-u Jastrzębie transparent o treści: "Rzepka szacunek 26.V.07". Miała to być forma podziękowania obecnemu szkoleniowcowi Odry za awans i czas pracy w śląskim klubie.

Odra Opole - GKS Jastrzębie 0:1 (0:1)

0:1 - Żbikowski 24'

Składy:

Odra Opole: Sławik - Orłowicz, Kiciński, Król, Kalinowski (76' Jaskólski), Rogowski(70' Szwarga), Odrzywolski, Filipe, Monasterski, Cieluch, Uchenna.

GKS Jastrzębie: Kafka - Staniek, Wiśniewski, Cichy, Wrześniak, Woźniak, Kostecki, Wieczorek(90' Adaszek), Chrabąszcz(58' Vavra), Kukulski(80' Swarzyński), Żbikowski.

Żółte kartki: Monasterski (Odra) oraz Staniek (GKS).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 2500 (400 gości).

Najlepszy piłkarz Odry: Paweł Król.

Najlepszy piłkarz GKS-u: Jakub Kafka.

Piłkarz meczu: Paweł Król.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)