W spotkaniach Barcelony z Realem Madryt nigdy nie brakuje kontrowersji. Nie inaczej było również w sobotnim starciu, w którym sędzia Clos Gomez mógł podyktować rzut karny dla Los Blancos. Na początku meczu defensor Barcelony Javier Mascherano ryzykownie podciął we własnym polu karnym Lucasa Vazqueza, jednak gwizdek arbitra milczał.
- Moim zdaniem karny był oczywisty. Piłka była stykowa, ja wsadziłem stopę, a Mascherano mnie potrącił, prowokując oczywisty rzut karny - analizował po meczu Lucas Vazquez. - Sześć punktów przewagi to dobry dystans, jednak przed nami wciąż wiele kolejek, pozostało wiele spotkań. Czeka nas wiele pracy i musimy podążać tą ścieżką - dodał.
Większy niedosyt po sobotnim spotkaniu ma FC Barcelona, która była bardzo blisko zgarnięcia kompletu punktów. Podopieczni Luisa Enrique zwycięstwo wypuścili z rąk w końcówce meczu, a wyrównującą bramkę zdobył niezawodny Sergio Ramos.
- Myślę, że wykonaliśmy bardzo dobrą pracę. Zasłużyliśmy na doprowadzenie do wyrównania. Umieliśmy cierpieć i potrafiliśmy wywalczyć jeden punkt - zakończył napastnik Realu.
Po sobotnim El Clasico losy mistrzostwa Hiszpanii nie są jeszcze rozstrzygnięte. Królewscy z Madrytu są jednak w zdecydowanie lepszym położeniu. Na dodatek w rundzie rewanżowej Real na własnym stadionie podejmować będzie dwóch największych rywali: Atletico oraz Barcelonę. Lepszego scenariusza Zinedine Zidane nie mógł sobie wymarzyć.
ZOBACZ WIDEO Sergio Ramos uratował Real na Camp Nou! Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]