Kiedy Lech Poznań wyrównał w doliczonym czasie pierwszej połowy na boisku zawrzało. Michał Probierz wychodził z siebie - Tego faulu nie powinno być! - grzmiał.
Nie bardzo interesowało go czy piłka po interwencji Mariana Kelemena przekroczyła linię bramkową. To było później. Chwilę wcześniej w walce o piłkę pan Daniel Stefański dopatrzył się faulu piłkarza Jagiellonii. Równie dobrze mógł gwizdnąć w drugą stronę. To rozsierdziło Probierza. Po meczu mówił już w sposób stonowany, choć miał pretensje. - Nie będę wypowiadał się o pracy arbitra, bo od tego są inni. Całe zamieszanie wydarzyło się w przerwie. To paranoja. Dochodzi do tego, że wszyscy mogą trenerów obrażać. Nie ma możliwości odpowiedzenia bo od razu jest się wyrzuconym na trybuny. Nawet w sądzie każdy może się wybronić i powiedzieć swoje racje. Grupa 30 ludzi bierze udział w kłótni, a uderza się w dwójkę z Jagiellonii. Co z pozostałymi? - pytał.
Odesłanie na trybuny wiąże się z dyskwalifikacją. Każdy szkoleniowiec, który w meczu Lotto Ekstraklasy został usunięty z ławki rezerwowych, automatycznie zostaje zdyskwalifikowany na dwa najbliższe ligowe spotkania, podczas których nie może pełnić żadnych oficjalnych funkcji. Probierz nie będzie mógł zatem poprowadzić swojej drużyny w dwóch ostatnich meczach rundy jesiennej z Arką Gdynia i Wisłą Płock.
W niedzielny wieczór Jagiellonia musiała radzić sobie bez Konstantina Vassiljeva, który nabawił się urazu na jednym z treningów. Ostatni okres był dla żółto-czerwonych wyjątkowo trudny, dlatego wygraną nad silnym przeciwnikiem trzeba szanować podwójnie. - Mieliśmy dużo problemów. Cały tydzień padał śnieg. Nie mieliśmy gdzie trenować. Robiliśmy wszystko by jakoś to poskładać. 3 dni temu wypadł nam Vassiljev, ale udało się to ukryć. Można być dumny z zespołu bo nikt się nie chwalił i wiadomość nie wyszła.
Tradycyjnie nie obyło się bez pochwał dla piłkarzy. Zaskoczeniem były wyróżnienia indywidulane, do których nie przyzwyczaił. - Rozegraliśmy bardzo dobry mecz i chwała drużynie za to. Rzadko wyróżniam indywidualnie, ale dzisiaj Rafał Grzyb i Jacek Góralski pokazali klasę. Pierwszy wyeliminował z gry Jevticia, drugi był filarem w srodku pola.
- Jesteśmy liderem. Przed nami dwa trudne mecze z Arką i Wisłą Płock. Nikt nas nie zlekceważy, ale nie możemy zaprzepaścić tego co wywalczyliśmy do tej pory. Za kartki wypadł nam Romanczuk, ale liczę że wrócą Mystkowski i Vassiljev. - zakończył.
Jagiellonia pokonała Lecha 2:1 i została liderem.
ZOBACZ WIDEO Kulisy pracy w "Marce". Reportaż WP SportoweFakty