W piątkowym meczu Bundesligi z 1.FSV Mainz 05 (3:1) i wtorkowym spotkaniu Ligi Mistrzów z Atletico Madryt Robert Lewandowski pokonał bramkarzy rywali uderzeniami z rzutów wolnych. Co ciekawe, to dopiero jego gole numer dwa i trzy strzelone w ten sposób.
Pierwszą bramkę z rzutu wolnego zdobył w maju 2014 roku, a na kolejne takie trafienie czekał 937 dni. "Lewy" w ostatnich meczach coraz częściej brał na siebie odpowiedzialność za wykonanie rzutu wolnego, ale nie udawało mu się posłać piłki do siatki. Przełamanie przyszło dopiero w piątkowym spotkaniu z Mainz.
Gdy ustawiał sobie piłkę, komentujący mecz w Moguncji na antenie Eurosportu Tomasz Hajto powątpiewał w jego umiejętności: - Szczerze mówiąc, już nie wierzę w te próby uderzenia Roberta nad murem. Życzyłbym mu to z całego serca, ale nie widziałem jeszcze ani raz takiego uderzenia, które by mnie przekonało do tego, że on to ma.
Po golu były reprezentant Polski uderzył się w pierś: - Nie wierzyłem w to, a uderzył fenomenalnie!
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski w Borussii. Od Lewangłupskiego do Lewangolskiego
Dokładnie obudziłem Lwa RL9 i super
— Tomek Hajto (@TomekHajto7) 6 grudnia 2016
Gdy w spotkaniu z Atletico Lewandowski powtórzył wyczyn z piątku i pokonał Jana Oblaka strzałem z rzutu wolnego, Hajto napisał na Twitterze: "Obudziłem lwa".
Po zdobyciu bramki Lewandowski zaprezentował jednoznaczną "cieszynkę", którą zdradził, że wraz z żoną Anną spodziewają się potomka. Hajto pospieszył z gratulacjami.
I do tego będzie tatą super sprawa gratulacje
— Tomek Hajto (@TomekHajto7) 6 grudnia 2016