Śląsk Wrocław przegrał z Lechią Gdańsk 0:3. - Mieliśmy swój plan na to spotkanie. Wydaje mi się, że gdyby nie szkolny błąd, to w pierwszej połowie byłoby 0:0. Mieliśmy swoje sytuacje, a przeciwnik mocno nam nie zagroził. Bramka ustawiła spotkanie. Musieliśmy grać inaczej i wejść wyżej - powiedział Mariusz Rumak.
- W drugiej połowie też mieliśmy swoją sytuację. Musieliśmy ją wykorzystać, inaczej zawsze to się mści. Lechia była skuteczna i było 3:0. Nie wydaje mi się, żeby Lubos Kamenar wybronił wiele sytuacji, bo ich po prostu nie było. Lechia powaliła nas na deski jak wytrawny bokser - dodał trener wrocławskiego klubu.
Pojawiają się głosy, że Śląsk gra bez napastnika. - Niech moje milczenie będzie tu odpowiedzią. Mamy problemy ze strzelaniem bramek i trzeba to powiedzieć. Mamy swoje sytuacje czy w Poznaniu, czy w Gdańsku, a przegrywamy 0:3. Jak ktoś za trzy lata zobaczy te wyniki, będzie się zastanawiał kto tu grał i kto prowadził taki zespół. Tak gramy jak gramy i dostajemy "bęcki" - ocenił szczerze Rumak.
Śląsk miał olbrzymie problemy kadrowe. - Nikt nie wpuścił żadnego zawodnika poza moimi plecami. W dużej mierze wybory były spowodowane sytuacją kadrową. W lipcu mówiłem, że będą w tym sezonie dwa trudne momenty - wrzesień, bo nie przepracowaliśmy okresu przygotowawczego i początek zimy, kiedy boiska są trudne, a my mamy kontuzje i kartki. Nie mamy takiego składu, by zastąpić piłkarzy, którzy na co dzień grają przy absencjach i urazach - wyjaśnił Mariusz Rumak.
Szczególne problemy Śląsk miał w obronie. - Okazało się, że mamy dwóch zdrowych obrońców. Dlatego Grajciar zagrał na lewej obronie. To nie jego pozycja. W Slavii Praga grał na prawej obronie, ale wtedy jego zespół rozgrywał piłkę. Zdrowi byli tylko ci, którzy tu przyjechali - zakończył.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Neuer zaskoczył wszystkich piłkarzy Bayernu