Zawodnicy Wisły Płock w niezwykle ważnym meczu z sąsiadem z tabeli Ruchem Chorzów potrafili odwrócić niekorzystny wynik spotkania i w końcówce doprowadzić do wygranej 4:3. - Każdy chyba wie, jak ważne są to dla nas punkty. Kamienie pospadały nam z serc po tym zwycięstwie. Ten mecz to był rollercoaster - cieszył się opiekun płocczan Marcin Kaczmarek.
Gdy kilka minut po rozpoczęciu drugiej części Ruch Chorzów objął prowadzenie 3:2, wydawało się, że Niebiescy są w stanie dowieźć wygraną do końca. Tymczasem Wisłę stać było na zdobycie dwóch goli. Bramkę na 4:3 Piotr Wlazło zdobył uderzeniem niemal z połowy boiska. - Duży szacunek. Ten gol może kandydować do tytułu bramki roku. Takie rzeczy nie dzieją się codziennie - stwierdził trener beniaminka Lotto Ekstraklasy. - Mecz mógł się różnie zakończyć. Teraz jednak nie styl się liczy. Dla nas ważne było przełamanie niemocy - zakończył Kaczmarek.
ZOBACZ WIDEO Malarz: Kibic nie męczy się już na naszych meczach