Besiktas Stambuł przeciwko wszystkim

PAP/EPA / PAP/EPA/TOLGA BOZOGLU
PAP/EPA / PAP/EPA/TOLGA BOZOGLU

Po meczu Besiktas Stambuł - Bursaspor (2:1) doszło do wybuchu. Są ranni i zabici. Stolica Turcji to gorący teren. Pod stadionem Besiktasu zamieszki były już w dniu jego otwarcia.

W tym artykule dowiesz się o:

12 kwietnia pod Vodafone Arena doszło do starcia kibiców z policją. Była zablokowana ulica, race i próba sforsowania płotu pod stadionem. Po jednej stronie pojawił się gaz łzawiący i armatki wodne, po drugiej kamienie oraz butelki.

Zamieszki miały podłoże polityczne - fani Besiktasu chcieli odpowiedzieć na działania prezydenta Turcji Recepa Edrogana, który dzień wcześniej uroczyście otworzył stadion w obecności gości rangi VIP. Kibiców tam nie było.

Walka o chwałę

Besiktas i jego fani to sprawa wyjątkowa. Turecka piłka w pigułce. Polityka i miłość do szaleństwa; ze sportem w tle.

Klub ze Stambułu jest drużyną prostego ludu, która od lat walczy w mieście o chwałę z Fenerbahce oraz Galatasaray. Jego kibice są zaangażowani, nie stronią od politycznych wojen. To ludzie, którzy mają na sztandarach zarówno ojca narodu tureckiego Ataturka, jak i Che Guevarę.

Łączy ich duma oraz odwaga. Nie boją się głośnych deklaracji. Kierunek nadaje im grupa "Carsi". Od lat zaangażowana w antyerdoganowskie protesty, z anarchistycznym "A" w herbie grupy. Głosząca hasło: "Carsi jest przeciwko wszystkiemu".

Drużynę kochają, choć na przestrzeni lat mieli mniej powodów do radości, niż lokalni rywale. W XXI wieku Besiktas mistrzem kraju był trzykrotnie; Fenerbahce i Galatasaray w tym czasie sięgały po tytuł po sześć razy. Ostatni sezon należał jednak właśnie do "Czarnych Orłów".

Bitwa przy wózkach

Mówienie o niesnaskach między kibicami obu ekip to określenie delikatne. Ścierają się często, na różnych frontach. Kilka miesięcy temu do ustawki między fanami Fenerbahce i Besiktasu doszło przy okazji starcia obu klubów w... koszykówce na wózkach. Siedem osób trafiło wówczas do szpitala.

Ta jesień jest dla kibiców i klubu ważna, bo wygląda na to, że Besiktas wreszcie na dłużej wychodzi z cienia wielkich rywali. Stawką sobotniego meczu z Bursasporem była pozycja wicelidera tabeli. Ekipa ze Stambułu wygrała i ma tyle samo punktów co pierwszy Istanbul Basaksehir. Fenerbahce oraz Galatasaray znów oglądają ich plecy.

Radość nie trwała długo.

ZOBACZ WIDEO Bóg, futbol, Borussia. Polak, który zatrzymał papieża

Komentarze (0)