Lechiści czekają na swoją szansę. Sebastian Mila: "Przyjdzie moment na każdego"

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska

Sebastian Mila w tym roku nie gra zbyt wiele. Swoją szansę otrzymał w wygranym 3:0 meczu ze Śląskiem Wrocław, w którym założył opaskę kapitana. Mila zauważył, że w zespole wiele osób czeka cierpliwie na swoją szansę.

W meczu ze Śląskiem Wrocław, swoim byłym klubem, Sebastian Mila po raz pierwszy zagrał w tym sezonie od pierwszej minuty. - Rzeczywiście, długo na to czekałem, ale byłem cierpliwy. Wiem, jaka jest sytuacja. Trener ma wielu zawodników i wszyscy czekamy cierpliwie. Wielu piłkarzy nie gra, ale to ważne ogniwa i w każdym meczu wszystkich potrzebujemy - powiedział pomocnik Lechii Gdańsk.

- Czułem podekscytowanie i cieszyłem się, że miałem taką okazję. Chłonąłem każdą minutę gry. Mieliśmy trudnego przeciwnika do pokonania i te mecze będą wyglądały tak, że będziemy musieli uzbrajać się w cierpliwość i czekać na swoje szanse. Jeśli chodzi o sam Śląsk, to sentyment pozostanie i będę to miło wspominał. Teraz jednak potrzebujemy punktów. Dodatkowo chcieliśmy pożegnać się ze świetnie dopingującą publicznością. Mam nadzieję, że tym rokiem im wszystko wynagrodziliśmy - dodał.

Obok Mili, na boisku pojawili się na boisku m.in. Milen Gamakow i Piotr Wiśniewski, którzy dawno nie byli na boisku. - Trener rotował składem i to pozytywnie na nas podziałało. Rywalizacja jest na fajnym poziomie i przyjdzie moment na każdego. Wszyscy rozumiemy sytuację i dlatego stanowimy taką zgraną grupę - podkreślił piłkarz Lechii.

W sobotę gdańszczanie nie mieli wielu okazji, ale zagrali skutecznie. - To prawda. Śląsk bardzo dobrze się bronił i grał defensywnie, przez co mieliśmy problemy ze stwarzaniem sytuacji. Strzeliliśmy trzy bramki, a wrocławianie mają poukładaną drużynę. My byliśmy bardzo konsekwentni bo wiemy, że czasem trzeba mozolnie budować sytuacje. Kibice też byli cierpliwi dla nas i okazało się, że była to dobra taktyka na mecz - opisał Sebastian Mila.

Sergio Ramos znów uratował Real. Tytoń nie zatrzymał "Królewskich" [ZDJĘCIA ELEVEN]

Gdy Mila schodził z boiska, przekazał opaskę Milosowi Krasiciowi. Ten momentalnie podbiegł do Piotra Wiśniewskiego i uhonorował piłkarza związanego od lat z Lechią. - Milos, to niesamowita klasa. Dba o takie szczegóły i stąd nasza drużyna ma taką siłę. Każdy myśli o kolegach. Wcześniej Milos mi przekazał opaskę, gdy wracałem po kontuzji, a teraz dał ją Piotrowi Wiśniewskiemu - przypomniał.

Milos Krasić nie zagra jednak w Kielcach ze względu na kartki. Wobec tego większą szansę na wyjście od pierwszych minut ma właśnie Sebastian Mila. - Trener ma do wyboru jeszcze wiele. Może wrócić Simeon Sławczew, są jeszcze Michał Chrapek, czy Rafał Wolski. Mamy wielu piłkarzy na tę pozycję. Wszyscy będziemy w gotowości. Został nam ostatni mecz i jesteśmy zmęczeni, szczególnie psychicznie. Ta runda była tak dobra dla nas i nie czujemy zmęczenia - zakończył zawodnik.

Komentarze (0)