Czytaj w "PN": Bartłomiej Babiarz: A Del Piero do to?
Drugi sezon gra w Niecieczy. Kiedy zmieniał klub, uchodził za człowieka Piotra Mandrysza, ale to u Czesława Michniewicza jest kapitanem drużyny. W życiu przeszedł wiele, trudne sytuacje jednak - jak przyznaje - mocno go zahartowały.
Ale historia pokazuje, że trudno jest tworzyć wielki futbol w małych ośrodkach. Nie ma zatem przymiarek, by przenieść ekstraklasową drużynę do miasta?
- Gdyby właściciele chcieli to zrobić, dawno by to zrobili.
(…)
Po 13 latach żal było odchodzić z Ruchu?
- Na pewno. Trafiłem na Cichą z Hetmana Katowice, klubu między innymi Marka Koniarka czy Edwarda Szymkowiaka, jako dwunastolatek, przeżyłem więc tam wiele, można powiedzieć, że szmat czasu. A jednak w pewnym momencie uznano, że jestem za słaby. Na cztery lata wysłano mnie na wypożyczenie do GKS Tychy. To nie był zły okres. Okrzepłem w Tychach, poobijałem się o dobrych zawodników, takich jak Paweł Pęczak, Krzysiek Bizacki czy Mariusz Masternak. To pomogło wrócić i zagrać w ekstraklasie. Jeśli mam żal do Ruchu, chyba o to, że przez te cztery lata ani razu nie otrzymałem propozycji w stylu: wpadnij do nas na trening, zagraj w sparingu, zobaczymy jak wyglądasz… W końcu mnie ściągnęli do siebie z powrotem, ale nie ma co ukrywać, że złożyło się na to wiele okoliczności, między innymi ciążący na klubie zakaz transferowy.
A nie byłeś zaskoczony, że ten sam Ruch nie przedłużył z tobą kontraktu półtora roku temu?
- Trochę na pewno. Tak wyszło – Ruch nie złożył mi oferty i tyle. Bardziej było mi przykro, gdy czytałem w prasie, że za przedłużenie umowy żądam czterokrotnej podwyżki, chcę być liderem listy płac w Chorzowie, itd… Co prawda kilka godzin po publikacji artykułu autor zadzwonił do mnie z wyjaśnieniami, ale zupa się wylała. Nasłuchałem się od kibiców, że sufit Babiarzowi na głowę spadł. Nie było to fajne.
(...)
Rozmawiał Zbigniew Mucha
Cały wywiad w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".