Rafał Jarosz: Porażka w Poznaniu o niczym nie przesądza

Piłkarze Podbeskidzia nie mogą być zadowoleni ze swojego występu na inaugurację rundy wiosennej. Drużyna Marcina Brosza po przeciętnej grze uległa poznańskiej Warcie 1:2. Pomocnik Górali, Rafał Jarosz nie załamuje się jednak tą porażką i uważa, że jeden słaby mecz nie przekreśla szans bielszczan na awans do ekstraklasy.

- To była dopiero inauguracja, a pierwsze spotkania zawsze są wielką niewiadomą. Nie możemy być niestety zadowoleni, bo zeszliśmy z boiska bez punktów. Szkoda, że tak się to skończyło, bo były momenty, w których kontrolowaliśmy grę. Mieliśmy też kilka sytuacji, po których mogliśmy zdobyć gola. Nie potrafiliśmy jednak pokonać Łukasza Radlińskiego i w drugiej połowie to się zemściło - powiedział serwisowi SportoweFakty.pl Rafał Jarosz.

Pomimo przewagi w polu, piłkarze Podbeskidzia nie potrafili uporządkować swojej gry, gdyż piłki posyłane za plecy poznańskich obrońców często nie trafiały do adresatów. - Naszym założeniem było rozprowadzanie akcji poprzez długie podania na skrzydła do szybkich bocznych pomocników. Na pewno jednak nie wyglądało to tak, jak powinno, bo gra nam się nie układała - zauważył 33-letni pomocnik.

Pomimo porażki z Wartą, Jarosz uważa, że Podbeskidzie wciąż ma realną szansę na awans do ekstraklasy. - Jeden słaby mecz o niczym nie przesądza. Będziemy walczyć do końca, mamy jeszcze sporo punktów do wzięcia. Szansa na awans jest, bo przecież wcale nie musimy wygrywać ligi, by znaleźć się w ekstraklasie.

Sporo obserwatorów uważa, że na tle KGHM Zagłębia Lubin, Widzewa Łódź czy Korony Kielce bielszczanie są zdecydowanie słabsi kadrowo. - Nazwiska nie grają, co doskonale widać nawet w ekstraklasie, gdzie świetnie radzi sobie ŁKS Łódź. Żeby awansować, trzeba przede wszystkim walczyć, a my tej walki na pewno nie odpuścimy - zapewnił były piłkarz Odry Wodzisław i Ruchu Radzionków.

W sobotę piłkarze Podbeskidzia, podobnie jak poznaniacy, mieli zastrzeżenia do pracy sędziego. Jak decyzje Radosława Trochimiuka ocenił Jarosz? - Gdybym zaczął za dużo mówić, pewnie dostałbym karę, więc wolę ugryźć się w język - skwitował.

Źródło artykułu: