Podopieczni Sergio Conceicao byli lepsi przez niemal całą rywalizację. Prowadzili grę, sprawiali korzystniejsze wrażenie i mieli więcej sytuacji strzeleckich. Dość szybko udało im się to udokumentować, bo zdobyli gola już w 18. minucie. Mariusz Stępiński bardzo przytomnie wycofał piłkę przed pole karne, a stamtąd perfekcyjnie przy słupku przymierzył Guillaume Gillet i Denis Petric nawet nie interweniował.
Na początku drugiej połowy było już natomiast po meczu. Kanarki wyprowadziły zabójczą kontrę, w której Jules Iloki minął bramkarza, a formalności dopełnił Amine Harit.
Być może mielibyśmy jeszcze jakieś emocje, gdyby ekipa Angers nie była fatalnie dysponowana. Gospodarze szarpali, próbowali coś wskórać, ale robili to nieporadnie i poważnie zagrozili rywalowi dopiero w doliczonym czasie, gdy soczystym uderzeniem z dystansu w poprzeczkę trafił Vincent Manceau.
FC Nantes zwyciężyło 2:0, ma teraz 16 punktów i opuściło strefę spadkową. Stępiński występował w piątek do 87. minuty (zastąpił go Yacine Bammou) i zakończył zawody z żółtą kartką.
Angers SCO - FC Nantes 0:2 (0:1)
0:1 - Guillaume Gillet 18'
0:2 - Amine Harit 48'
ZOBACZ WIDEO Bóg, futbol, Borussia. Polak, który zatrzymał papież
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)