W sumie 340 lat liczyła wyjściowa "jedenastka" ŁKS w drugim meczu rundy wiosennej z Cracovią. Tylko czterech piłkarzy, którzy w tym spotkaniu zagrali od pierwszych minut, nie ukończyło 30. roku życia. Aż dziewięciu piłkarzy po "trzydziestce" znajduje się w 28-zespołowej kadrze drużyny Grzegorza Wesołowskiego. To zdecydowanie najwięcej spośród wszystkich zespołów ekstraklasy.
Najstarszy w zespole jest Piotr Świerczewski, który 8 kwietnia skończy 37 lat. Tomasz Hajto to rówieśnik popularnego "Świra". Niewiele młodsi są Bogusław Wyparło, Paweł Drumlak i Marcin Adamski. - Sprowadzenie weteranów nie jest metodą na budowanie zespołu, ale aktem desperacji, kiedy widmo spadku zagląda w oczy - mówił ostatnio jeden z trenerów na łamach Gazety Wyborczej.
ŁKS jest rewelacją wiosny i na pewno nie byłby nią bez swoich weteranów, którzy mimo wieku są filarami zespołu. Wiadomo jednak, że niedługo przyjdzie im zawiesić buty na kołku. Co wtedy stanie się z ŁKS? Czy widać następców? - Młodzi są. Mamy Roberta Sieranta czy Rafała Kujawę, którzy spisali się bardzo dobrze w ostatnim meczu z Polonią. Mamy wyrównaną kadrę. A starsi zawodnicy, jak Świerczewski czy Hajto spokojnie mogą jeszcze pograć sezon czy nawet dwa. Zespół więc szybko się nie rozpadnie - tonuje niepokój o przyszłość zespołu 34-letni bramkarz Bogusław Wyparło w rozmowie z naszym portalem.
Popularny Bodzio W. zwraca jednak uwagę na to, jak wiele zależy od samego klubu. - Mam nadzieję, że działacze staną na wysokości zadania i szybko zaczną rozmawiać z zawodnikami, którym się kończą kontrakty - nie ukrywa doświadczony golkiper, który jest jednym z takich piłkarzy. Bogusławowi Wyparle umowa z ŁKS wygasa po zakończeniu obecnego sezonu. - Jestem bardzo związany z ŁKS i chciałbym tu zostać, a czy zostanie ze mną przedłużona umowa, to trudno powiedzieć - przyznaje.
Łódzki zespół znów zyskał miano rycerzy wiosny. O ile zwycięstwa nad Odrą Wodzisław i Cracovią o niczym jeszcze nie świadczyły, to już pewne pokonanie będącej w czubie tabeli Polonii Warszawa musi budzić szacunek. W piątek gracze Grzegorza Wesołowskiego wygrali przy Konwiktorskiej 1:3. - Po końcowym gwizdku zaskoczeni na pewno nie byliśmy, ale przed meczem zwycięstwo, a nawet remis każdy z nas wziąłby w ciemno - mówi bramkarz ŁKS. Mimo świetnej postawy, Wyparło zachowuje jednak spokój i ostrzega przed huraoptymizmem. - Nadal walczymy o utrzymanie i chcemy je sobie zapewnić jak najszybciej, żeby po tej rundzie móc spokojnie budować drużynę na nowy sezon - kończy wychowanek Stali Mielec. W kolejnym meczu ŁKS spotka się z GKS Bełchatów.