- Jeśli dostanę szansę występu w tym spotkaniu będę chciał z siebie dać wszystko. Chcę żeby Górnik miał z mojej gry korzyści. Na pewno nie przestraszę się zawodników Lecha, nogi mi nie zadrżą i będę z zawodnikami tej drużyny walczył o każdą piłkę. Nogi na pewno nie odstawię - zapowiadał pomocnik Górnika, Adam Danch w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przed meczem ligowym z poznańskim Lechem. Jak się później okazało, nie były to słowa rzucane na wiatr. W meczu z Kolejorzem młody talent Trójkolorowych zagrał jak profesor, będąc główną siłą napędową drużyny w środku pola.
Po ostatnim gwizdku sędziego Pawła Gila ambitny zawodnik schodził z boiska z grymasem rozczarowania na twarzy. Jak potem przyznał, odczuwał wielki niedosyt, gdyż zwycięstwo nad liderem drużyna z Górnego Śląska miała praktycznie na wyciągnięcie ręki: - Jestem rozczarowany. Przez praktycznie cały mecz to my prowadziliśmy grę. Później strzeliliśmy bramkę i utrzymywaliśmy prowadzenie do ostatnich minut spotkania. Niestety w doliczonym czasie gry straciliśmy bramkę. Bardzo liczyliśmy na zwycięstwo w tym spotkaniu. Jak wiemy, bardzo potrzebujemy punktów, a jeden błąd w samej końcówce meczu odebrał nam dwa oczka. Szkoda tego meczu, bo na pewno nie byliśmy drużyną gorszą od Lecha - powiedział Danch.
21-letni defensywny pomocnik drużyny 14-krotnych mistrzów Polski w spotkaniu z poznańską Lokomotywą był jednym z najjaśniejszych punktów dobrze prezentującej się na boisku drużyny gospodarzy. Przez pełne 90. minut walczył zarówno w środku pola, jak i na skrzydłach, stwarzając okazje strzeleckie kolegom z drużyny. Z wrodzonej skromności nie chciał jednak oceniać swojej postawy w tym meczu: - Nie chciałbym oceniać swojej gry. Myślę jednak, że nie wyglądało to źle. Do tego spotkania przystąpiliśmy bardzo mocno umotywowani, co było widać na boisku. Nie pozwoliliśmy w tym meczu Lechowi na zbyt wiele, to my ciągle atakowaliśmy, ale jak powiedziałem wcześniej pechowo stracona bramka w ostatnich minutach spotkania, gdy już myśleliśmy o końcowym gwizdku odebrała nam zwycięstwo i dwa punkty. Nie załamujemy się jednak i będziemy punktów szukać w kolejnych meczach - zapewnił pomocnik drużyny trenera Henryka Kasperczaka.
Utalentowany zawodnik górniczej jedenastki, który znajduje się także w kręgu zainteresowań selekcjonera Leo Beenhakkera i niedawno zaliczył debiut w pierwszej reprezentacji. Oceniając grę Lecha młodzian zauważył, że poznaniacy zaprezentowali się w tym meczu dużo poniżej oczekiwań: - Postawiliśmy w tym spotkaniu Lechowi poprzeczkę bardzo wysoko. Sam Lech nie był też tą drużyną, jaką oglądali kibice w poprzednich meczach. Tym większe jest rozgoryczenie, że nie udało się w tym meczu sięgnąć po komplet punktów, bo okazja ku temu była wprost wyśmienita - żałował urodzony w Rudzie Śląskiej zawodnik.
Młody zawodnik, który swoją przygodę z piłką nożną zaczynał w Wawelu Wirek, a następnie przez Gwarek Zabrze wzmocnił kadrę występującego w najwyższej klasie rozgrywkowej Górnika uważa, że dobry wynik z liderem tabeli podziała pozytywnie na morale drużyny, która już a piątkowym wyjazdowym meczu z Legią w Warszawie będzie szukała trzeciego w rundzie rewanżowej zwycięstwa: - Mimo to, że mecz z Lechem mógł, a nawet powinien zakończyć się naszym zwycięstwem na pewno dobry wynik z silnym przeciwnikiem jeszcze bardziej nas umocni. W rundzie jesiennej przez większość spotkań przegraliśmy, a teraz wracamy do pionu. Musimy szukać punktów w kolejnych meczach. Przed nami ciężki mecz wyjazdowy, z Legią Warszawa. Na pewno stać nas na wyrównaną grę z warszawską drużyną, a cel przed wyjazdem do stolicy jest jasny i klarowny - jedziemy tam tylko po zwycięstwo. Nic innego niż trzy punkty się nie liczy - zakończył Danch.