Słabo, ale bez kompromitacji - relacja z meczu Legia Warszawa - Stal Sanok

Wynik dużo lepszy, niż gra. Tak w jednym zdaniu można opisać poczynania podopiecznych Jana Urbana w meczu ze Stalą Sanok. Z zapowiadanego rewanżu za porażkę sprzed ponad dwóch lat wyszło niewiele. Goście z Sanoka na tle bardzo przeciętnie grającym rezerwowym piłkarzom Legii, spisali się naprawdę dobrze.

Piotr Zarzycki
Piotr Zarzycki

Legia była zdecydowanym faworytem tego spotkania. Jednak w trakcie gry nie było widać różnicy czterech klas rozgrywkowych, która dzieli obydwa zespoły. Pierwszą akcję w 10. minucie przeprowadzili legioniści. Piłka nawet wpadła do siatki, ale stało się to długo po podniesieniu w górę chorągiewki przez sędziego liniowego.

W 19. minucie podopieczni Jana Urbana zdobyli pierwszą bramkę. Zespołową akcję drużyny wykończył Piotr Rocki, uderzając z lewej nogi w długi róg bramki. To trafienie okazało się przysłowiową wodą na młyn legionistów. Warszawscy piłkarze zaatakowali agresywniej i już kilka chwil później mieli kolejne okazje do podwyższenia wyniku.

Tymczasem niespodziewanie goście z Sanoka doprowadzili do wyrównania, wykorzystując kontratak rozegrany po przechwycie piłki w środku pola. Na lewym skrzydle pognał Daniel Niemczyk. Pomocnik Stali dostrzegł kolegów wbiegając w środku pola i mocno dośrodkował. Do piłki najszybciej dopadł Marcin Borowczyk i umieścił ją w siatce.

Jeśli nie sensacją, to na pewno ta bramka była dużą niespodzianką. Tym bardziej, że podopiecznych Janusza Sieradzkiego to nie zadowoliło i chwilę później stworzyli kolejną groźną sytuację, ale tym razem strzał w środek bramki bez problemów obronił Wojciech Skaba.

W dalszej części pierwszej połowy mecz rozgrywał się głównie w środkowej strefie boiska. Legia grała totalnie bez pomysłu, a Stal co jakiś czas próbowała groźnych ataków. Zniecierpliwieni kibice dali upust swojej złości skandując hasło: "Co wy robicie? Wy naszą Legię hańbicie". Patrząc na grę stołecznego zespołu w pewnych momentach nie sposób nie przyznać im racji.

Pod koniec pierwszej połowy nad Warszawą spadła prawdziwa ulewa. W tych warunkach lepiej poradziła sobie Legia, która jeszcze przed przerwą zdołała wyjść na prowadzenie. Bramkę po akcji prawą stroną zdobył Adrian Paluchowski. Chwilę później sędzia Wojciech Krztoń zakończył pierwszą część gry.

Drugie 45 minut rozpoczęło się od ataków Legii, jednak dwukrotnie w wykończeniu akcji przeszkadzała podniesiona chorągiewka sędziego. Po stronie Stali strzału z dystansu próbował Borowczyk, ale piłka ponownie poleciała w środek bramki.

W pierwszych minutach drugiej odsłony z dobrej strony pokazał się Tomasz Jarzębowski, który kilkukrotnie dobrymi podaniami rozpoczynał akcje swojego zespołu. Tak, czy inaczej niewiele to pomogło i mecz nie był porywającym widowiskiem.

Druga połowa to w większości bezbarwna gra z obu stron. Piłkarze zarówno gości, jak i gospodarzy próbowali chaotycznych ataków zakończonych najczęściej niecelnymi strzałami, lub w ogóle kiksami przy próbie strzału. W samej końcówce spotkania blisko wyrównania byli goście. Kolejny raz pokazał się Marcin Borowczyk. Tym razem piłka po jego dośrodkowaniu skozłowała przed bramką Legii i trafiła w słupek.

W 90. minucie legioniści wykonywali kolejny rzut rożny. Tym razem dośrodkowana piłka trafiła wprost do Jakuba Rzeźniczaka, który z odległości kilku metrów strzałem głową ustalił wynik spotkania. Sędzia doliczył jeszcze trzy minuty, po których zakończył zawody.

To spotkanie miało być szansą dla rezerwowych zawodników stołecznego zespołu. Przed meczem trener Urban mówił nawet, że w takich spotkaniach można wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie. Jednak patrząc na grę jego podopiecznych można zaryzykować stwierdzenie, że żaden z jego zawodników nie zbliżył się do wyjściowej jedenastki. Legia ostatecznie zwyciężyła 3:1 i z dwubramkową zaliczką pojedzie na rewanż do Sanoka.

Nie zmienia to faktu, że ogromne brawa należą się piłkarzom Stali, którzy z wiceliderem Ekstraklasy zagrali bez żadnych kompleksów. Goście walczyli o każdą piłkę i każdy metr boiska, pokazując, że w piłce choćby samą ambicją i wolą walki można wiele zdziałać. Taka gra nie uszła uwadze zgromadzonym tego dnia kibicom, którzy pożegnali gości gromkimi brawami.

Legia Warszawa - Stal Sanok 3:1 (2:1)
1:0 - Rocki 19'
1:1 - Borowczyk 24'
2:1 - Paluchowski 45+1'
3:1 - Rzeźniczak 90'

Składy:

Legia Warszawa: Skaba - Descarga, Choto, Kumbev (46' Rzeźniczak), Kiełbowicz - Rocki, Borysiuk (46' Koziara), Jarzębowski, Ostrowski - Majkowski (79' Giza), Paluchowski.

Stal Sanok: Pietrzkiewicz - Łuczka, Szałankiewicz, Sumara, Nikody (74' Rajtar), Kuzicki, Niemczyk, Spaliński (61' Pańko), Węgrzyn, Kosiba, Borowczyk (85' Kijowski).

Żółte kartki: Koziara, Descarga (Legia) oraz Kosiba, Borowczyk (Stal).

Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn).

Widzów: 3500.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×