Kasper Hamalainen: Nie tak miało być

Mało który piłkarz cieszy się jak Kasper Hamalainen, że rok 2016 już się skończył. Do Legii Warszawa Fin przychodził jako jedna z największych gwiazd ligi. Ale różne sploty okoliczności sprawiły, że spędził go w większości grzejąc ławkę rezerwowych.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Kasper Hamalainen Newspix / Piotr Kucza / Na zdjęciu: Kasper Hamalainen
Zupełnie inaczej wyobrażał sobie Kasper Hamalainen swój pobyt w Legii Warszawa. Do stolicy przechodził w atmosferze małego skandalu, z Lecha Poznań. Był wyzywany, grożono mu, ktoś nawet pomazał przypadkowy samochód, sądząc że należy on do jego żony.

Ale pomocnik z Finlandii podpisał umowę z Legią i tak jak w Lechu, miał być wielką gwiazdą ligi. Zamiast tego miał jedynie kilka "momentów".

- To był dla mnie trudny rok i nie zamierzam zaprzeczać. Oczekiwałem więcej, choćby minut na boisku - przyznaje zawodnik, który pod koniec rundy zapracował na większe zaufanie ze strony trenera Jacka Magiery i zaczął regularnie grać w zespole.

- Teraz czuję się lepiej i więcej gram. Przede wszystkim jest lepiej pod względem fizycznym. Dobrze mi idzie, nawet odpuściłem zgrupowanie drużyny narodowej, żeby tu poprawić swoją sytuację w Legii - przyznaje zawodnik.

ZOBACZ WIDEO Lotto Ekstraklasa zapadła w zimowy sen. Kto zaskoczył, kto rozczarował?

Nie pojechał na zgrupowanie reprezentacji Finlandii, gdyż jak sam przyznaje, wolał skoncentrować się na treningach niż podróżach.

- Nie chciałem jeździć w tę i z powrotem. W kraju przyjęli moją decyzję ze zrozumieniem. Moja sytuacja w Legii jest jaka jest, czyli trudna. Dlatego musiałem coś zrobić. Wolałem zostać, żeby dojść do pełnej sprawności i grać jak najwięcej, to lepsze rozwiązanie dla wszystkich - zaznaczył.

Największym problemem Hamalainena jet jednak rywalizacja w środku pola. Nagle okazało się, że pozycja środkowego pomocnika jest oblegana jak psychologia na Uniwersytecie Warszawskim. Problem jest tym większy, że miejsce klasycznego ofensywnego pomocnika jest zarezerwowane dla Vadisa Odjidjy-Ofoe, doskonałego belgijskiego piłkarza.

- On jest naprawdę dobry, ale generalnie jest 7-8 zawodników którzy mogą grać na różnych pozycjach w środku boiska. To trudna sprawa dla zawodnika, ale też trudna dla trenera. Musi wyznaczyć tych, którzy będą grali a jednocześnie sprawić by każdy był zadowolony - rozkłada ręce Hamalainen.

Fin przyznaje, że rozmawiał na ten temat z Jackiem Magierą.

- To były dobre konwersacje. Wiem jak jest, Vadis gra tak, ze nie jestem w stanie nic z tym zrobić. Dodatkowo jest Rado, który jest legendą. Dlatego gram na skrzydle, choć bliżej środka. Nie jest to moja naturalna pozycja, ale też jest ok. W tym momencie to jedyne miejsce dla mnie na boisku - mówi piłkarz, choć warto dodać, że w lidze szwedzkiej grał jako cofnięty środkowy pomocnik.

Hamalainen zapowiada, że na pewno zostaje w drużynie i będzie walczył o miejsce. Jak sobie wyobraża przyszłość?

- Wiele zależy od tego, kto odejdzie kto zostanie. Zacząłem w Legii pechowo, od kontuzji. Można powiedzieć, że mnie trochę prześladowały. Przez większość rundy wiosennej nie było momentu, że czułem się gotowy w 100 procentach. Dopiero pod koniec sezonu... ale zaraz znowu doznałem kontuzji. I tak dalej. Myślę, że potrzebuję teraz skoncentrować się na sobie i mieć dobry okres przygotowawczy. Wtedy pokażę, co potrafię - mówi piłkarz, który w rundzie wiosennej strzelił 4 gole i zaliczył 3 asysty, co nie jest złym wynikiem.

Zwłaszcza ucieszyła go bramka w doliczonym czasie gry w spotkaniu z byłym pracodawcą. Legia wygrała z Lechem, co było jednym z ważniejszych momentów drużyny Magiery w tym sezonie.

- Chyba to był ten moment, który dał nam przełamanie i od tej pory wygrywamy praktycznie wszystko. Przyznaję, że dla mnie ten moment, gdy cały stadion krzyknął, to moje najlepsze wspomnienie - mówi.

Hamalainen jest jednym z tych piłkarzy, którzy pewnie liczyli na wiele więcej w Lidze Mistrzów. Zagrał ledwie kilka minut, ale i tak nie narzeka.

- To wciąż był dla mnie ważny moment. Marzyłem o tym, by zagrać w Lidze Mistrzów i na te kilkanaście minut wszedłem na boisko. To był akurat nasz najważniejszy moment w rozgrywkach. Utrzymać "zero z tyłu" i awansować. A więc niesamowite doświadczenie - mówi.

Wygląda na to, że Legia od lat nie była tak mocna. Nie tylko awansowała do Ligi Europy, ale znacznie zmniejszyła stratę do prowadzących w lidze Lechii Gdansk i Jagiellonii Białystok. Hamalainen uważa, że zespół z Warszawy jest faworytem Ekstraklasy.

- Mamy najlepszą drużynę. Jest jakość i jest ilość i to czyni nas najlepszymi. Nawet jeśli będzie kilka kontuzji, mogą wejść dobrzy zmiennicy i to daje nam przewagę - mówi.

- Źle zaczęliśmy sezon, ale nadrabiamy. Skąd ten słabszy początek? Zmiana trenera, trochę nowych rzeczy... trudno powiedzieć. Treningi były ok, atmosfera chyba też, a jednak nam nie szło. Czasem małe detale i brak szczęścia. W piłce nożnej szczęście polega na tym, że piłka uderza w słupek wpada do bramki, a brak szczęścia powoduje, że wylatuje na zewnątrz. I my mieliśmy pecha - śmieje się.

Informacje sportowe możecie śledzić również w aplikacji WP SportoweFakty na Androida (do pobrania w Google Play) oraz iOS (do pobrania w iTunes). Komfort i oszczędność czasu!

Cy Kasper Hamalainen może być jeszcze gwiazdą Ekstraklasy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×