Paolo Di Canio: Nie jestem rasistą

Getty Images /  Paul Gilham / Na zdjęciu: Paolo di Canio
Getty Images / Paul Gilham / Na zdjęciu: Paolo di Canio

W ubiegłym roku stracił stanowisko eksperta Sky Sports Italia, gdy opublikowano zdjęcie, na którym widać, że ma wytatuowaną podobiznę Benito Mussoliniego. Włoch tłumaczy się z tej sytuacji, ale zapewnia, że nie usunie tatuażu.

W tym artykule dowiesz się o:

- Nie ma we mnie rasizmu - zapewnia Paolo Di Canio. To były piłkarz Lazio Rzym i idol włoskich narodowców. We wrześniu poprzedniego roku dziennikarze zauważyli, że na bicepsie ma wytatuowaną podobiznę Benito Mussoliniego, lidera włoskich faszystów i premiera Włoch w latach 1922-1945.

Di Canio jest uważany za guru włoskich nacjonalistów, wsławił się m.in. wyciąganiem wyprostowanej prawej ręki w kierunku trybun. Włosi uznali, że tym razem przesadził.

- Było gorąco i dlatego zdjąłem garnitur. Gdyby nie to, nie byłoby całego zamieszania. Tak bywa. Kiedy to się wydarzyło, byłem traktowany jak trędowaty. Złapałem pierwszy pociąg do Rzymu. Nie było miejsc siedzących, ale po prostu wszedłem do pociągu, zapłaciłem i pojechałem na stojąco - mówi.

Zaznacza, że dziś reaguje na zdarzenie spokojniej niż zrobiłby to kilkanaście lat temu.

- Pewnie młody Di Cano zareagowałby inaczej, ale mam już 50 lat. Nauczyłem się patrzeć z perspektywy innych osób. Na pewno niektóre osoby mogły się poczuć tym tatuażem urażone, ale nie było to moją intencją - zapewnia. - Jednak duża firma ma prawo odciąć się od symboli przedstawiających wartości, których nie podzielają - mówi.

ZOBACZ WIDEO Śniadanie na Dakarze: kąpiel, posiłek, sen. Jak oni funkcjonują? (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Z perspektywy czasu inaczej ocenia sytuacje z przeszłości.

- Na pewno pozdrowienie pod Curva Nord (faszystowski gest pod trybuną północną stadionu olimpijskiego w Rzymie - przyp. red.) to jedna z rzeczy, których najbardziej żałuję w moim życiu. To jest sport, wykonywanie politycznych gestów, które dzielą i są uznawane za obraźliwe, jest po prostu głupie - zapewnia.

Potem jeszcze powtórzył ten gest podczas meczów z Torino i Livorno, co tłumaczy faktem, że obrażano jego rodziców.
 
- Czy wciąż jestem faszystą? Dziś raczej unikam etykietowania. Zawsze wyjaśniałem w jaki sposób rozumuję, to nie jest żadna tajemnica. Ale jeśli ktoś zapyta mnie o rasizm, antysemityzm, jakieś wielbienie Hitlera, to takie rzeczy przyprawiają mnie o dreszcze - zapewnia.

Pytany o Mussoliniego, zaznacza: - Zrobił wiele dobrych rzeczy, ale gdy podążył za Hitlerem w sprawach ras, to był koniec - mówi.

W tym roku minie 16 lat od kiedy nosi tatuaż z Mussolinim.

- Zrobiłem go sobie w Bolonii. Akurat grałem wtedy w Anglii (w West Ham - red.) i miałem przerwę spowodowaną kontuzją - mówi. - Dla mnie Mussolini reprezentował społeczeństwo z zasadami, których każdy przestrzegał. Miłość i dumę z patriotyzmu. Rzeczy, których pragnąłem dla mojego kraju, a których dziś nie dostrzegam.

Dodaje, że w jego rodzinie poglądy polityczne rozkładały się bardzo różnie.
- Moi trzej bracia głosowali na lewicę. Ojciec był masonem, naziści strzelali do niego za to, że ukradł ser. Mam przyjaciół bez względu na kolor skóry. Trevor Sinclair czy Shaka Hislop, geniusz, który zakończył karierę, by zostać inżynierem nuklearnym. Mój agent, Phil Spencer, jest praktykującym Żydem. Byłem na Bar Micwie (uroczystość żydowska, "przyznanie" pełnoletności wobec prawa). Nie jestem żadnym rasistą - mówi.

Informacje sportowe możecie śledzić również w aplikacji WP SportoweFakty na Androida (do pobrania w Google Play) oraz iOS (do pobrania w iTunes). Komfort i oszczędność czasu!

Komentarze (0)