Trener ekipy z Dolnego Śląska został doceniony za pracę, jaką wykonał z zespołem po awansie do ekstraklasy. Wrocławianie zajmują wysokie 5. miejsce w tabeli, mimo że są beniaminkiem rozgrywek. Nietrudno się zatem dziwić, że Ryszard Tarasiewicz otrzyma niemałą podwyżkę. Według informacji Gazety Wyborczej jego pobory wzrosną z 25 do 50 tys. brutto miesięcznie.
Warto jednak dodać, że nie jest to gaża rekordowa, bowiem najwięcej w ekstraklasie inkasuje szkoleniowiec Górnika Zabrze, Henryk Kasperczak, na którego konto wpływa 30 tys. euro miesięcznie.
Tarasiewicz wynegocjował już warunki dalszej pracy we Wrocławiu, jednak wciąż nie parafował stosownych dokumentów. Dlaczego? - Nie możemy podpisać umowy w przeddzień zmian właścicielskich. To byłoby nie fair zarówno w stosunku do trenera, jak i przyszłego inwestora - wyjaśnił na łamach Gazety Wyborczej prezes Śląska, Piotr Waśniewski.
Sam Tarasiewicz także nie spieszy się z finalizacją rozmów. - Z moim kontraktem wszystko jest na dobrej drodze. Myślę, że jeśli nic nowego się nie zdarzy, po zmianach właścicielskich podpiszemy umowę - stwierdził.
Owe zmiany właścicielskie dotyczą oczywiście wejścia do klubu z Dolnego Śląska Zygmunta Solorza. Właściciel Polsatu odkupi 25 procent akcji od wrocławskiego biznesmena Andrzeja Mazura, a następne udziały nabędzie w drodze podwyższania kapitału akcyjnego spółki. Solorz wprowadzi dwie osoby do zarządu, a trzy kolejne do rady nadzorczej. Prezesem Śląska na pewno pozostanie jednak Piotr Waśniewski.
Kwestia podpisania nowej umowy z Tarasiewiczem także była konsultowana z właścicielem Polsatu. Dlatego też ostateczne jej sfinalizowanie to formalność.
Okazuje się, że niedawno szkoleniowcem Śląska interesowały się dwa inne kluby ekstraklasy: Polonia Warszawa i Lech Poznań. W obu miastach sondowano warunki zatrudnienia Tarasiewicza, jednak ostatecznie trener zdecydował się pozostać we Wrocławiu, gdzie podpisze umowę obowiązującą przez 3 lata. Będzie mógł zerwać ją tylko w sytuacji, gdy otrzyma ofertę prowadzenia reprezentacji Polski.