Uli Hoeness w marcu 2014 roku został skazany na 3,5 roku więzienia za oszustwa skarbowe. Działacz Bayernu oszukał urząd skarbowy na kwotę sięgającą prawie 29 milionów euro. Legenda niemieckiej piłki spędziła 21 miesięcy w zakładzie karnym w Landsberg am Lech. Po odsiedzeniu połowy kary wyszedł na wolność. Niedługo później wrócił w struktury Bayernu Monachium, został ponownie wybrany prezydentem najpotężniejszego klubu piłkarskiego w Niemczech.
"Die Welt" publikuje w środę rozmowę z działaczem, w której Hoeness zdradza szokujące fakty. Prezydent Bayernu przyznał, że współwięźniowie starali się skorzystać z okazji i zarobić na bliskiej obecności upokorzonego, klubowego prezydenta.
- Próbowano robić mi przeszmuglowanymi telefonami komórkowymi zdjęcia pod prysznicem, żeby później móc te zdjęcia sprzedać. Trudno było dowiedzieć się, że ludzie, z którymi wcześniej grałem w karty, później próbowali mnie pod prysznicem bądź gdzieś indziej fotografować. W takich momentach trudno było zachować spokój - mówił Uli Hoeness w "Die Welt".
Według prezydenta Bayernu, zdjęcia nigdy nie ujrzały światła dziennego, ponieważ pracownicy gazet doskonale zdawali sobie sprawę, jak drogie by to było, gdyby fotografie wypłynęły.
- W więzieniu można zaufać tylko nielicznym, straciłem tam umiejętność poprawnego oceniania ludzi. Masz tam do czynienia z ludźmi, którzy są dobrymi aktorami - dodał Hoeness.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Sevilla - Real. Ronaldo rzucił piłką w rywala [ZDJĘCIA ELEVEN]
[/color]