Legia Warszawa powiela stare grzechy. Mistrz Polski stracił siłę rażenia

PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Nemanja Nikolić w barwach Legii
PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Nemanja Nikolić w barwach Legii

Odejście Nemanji Nikolicia i Aleksandara Prijovicia oznacza, że Legia Warszawa straciła piłkarzy, którzy mieli 56-proc. udział w zdobyczy bramkowej zespołu. Mistrz Polski powielił stare grzechy i zamiast się wzmocnić, dopuścił do osłabień.

W tym artykule dowiesz się o:

Legia godnie zarobiła na ich transferach, bo Chicago Fire zapłaciło za Nemanję Nikolicia 3 mln euro, a za Aleksandara Prijovicia mistrz Polski dostał od PAOK-u Saloniki 1,9 mln euro, ale ich odejście to niepowetowana strata.

Obaj trafili na Łazienkowską 3 przed sezonem 2015/2016 i przez półtora roku byli najlepszymi strzelcami stołecznej ekipy: Nikolić zdobył w tym czasie 55 bramek, a Prijović 24, podczas gdy cała Legia w tym czasie strzeliła 167 goli. To oznacza, że ich trafienia stanowiły aż 47-proc. wkład w zdobycz bramkową

A jeśli dodamy do tego asysty, Nikolić i Prijović mieli aż 56-proc. udział w dorobku strzeleckim zespołu. Mało tego, odkąd półtora roku temu wzmocnili Legię, nie było choćby jednego meczu, w którym nie wystąpiłby żaden z nich, a teraz mistrzowie Polski będą musieli radzić sobie bez nich obu.

Nemanja Nikolić i Aleksandar Prijović w Legii Warszawa:

GoleAsystyUdział w golu coUdział w zdobyczy zespołu
Nemanja Nikolić 55 10 96 minut 39%
Aleksandar Prijović 24 13 113 minut 22%
Łącznie: 79 23 56%*

* Nikolić asystował przy 4 golach Prijovicia, a Prijović asystował przy 4 golach Nikolicia

ZOBACZ WIDEO Cagliari - Genoa. Wysokie zwycięstwo gospodarzy, grał Bartosz Salamon. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

Przed rundą wiosenną Legia straciła nie tylko dwóch najlepszych strzelców, ale też Bartosza Bereszyńskiego, który odszedł do Sampdorii Genua, a do ekipy Jacka Magiery dołączyli na razie tylko Daniel Chima Chukwu, Artur Jędrzejczyk,i Dominik Nagy. Jędrzejczyk jest dużym wzmocnieniem mistrza Polski, ale wiosną będzie mógł mu pomóc tylko przy obronie tytułu - w meczach 1/16 finału Ligi Europy z Ajaksem Amsterdam nie wystąpi, ponieważ grał już w bieżącej edycji tych rozgrywek w barwach FK Krasnodar.

Nagy to melodia przyszłości, Chukwu natomiast przez dwa ostatnie lata grał w Chinach, a w sezonie 2016 występował nawet nie w mającej wątpliwą renomę Chinese Super League, lecz na jej zapleczu. Przy Łazienkowskiej 3 dobrze wspominają go z dwumeczu z Molde FK w el. Ligi Mistrzów 2013/2014, gdy napsuł sporo krwi Henningowi Bergowi i jego podopiecznym, ale Nigeryjczyk nie jest jednak typem bombardiera w stylu Nikolicia - jego bilans w norweskiej ekstraklasie to 32 bramki w 107 występach, a w Chinach strzelił 21 goli w 59 meczach. 26-latek ma też dość skromny bilans w europejskich pucharach. Wspomniany gol strzelony Legii jest jednym z jego pięciu w rozgrywkach UEFA, a wystąpił w nich do tej pory 20 razy.

Latem wydawało się, że Legia będzie pierwszym od dwóch dekad klubem, który potrafi się wzmocnić przed pokazaniem się w Europie. W końcu przed sezonem mistrz Polski zatrzymał większość najważniejszych zawodników i do tego zainwestował spore środki w Steevena Langila, Thibaulta Moulina i Vadisa Odjidję-Ofoe, ale teraz powiela stare grzechy

Legia nie jest w tak trudnym położeniu jak dwa lata temu, gdy odejście Miroslava Radovicia spadło na nią dosłownie tuż przed pierwszym meczem z Ajaksem, ale i tak, stojąc w obliczu sporej szansy na awans do 1/8 finału Ligi Europy, na razie bardziej się osłabiła, niż wzmocniła i nic nie wskazuje na to, by jeszcze w styczniu dokonała spektakularnego transferu, który ułatwiłby jej rywalizację z Ajaksem.

Źródło artykułu: