Sentymenty odłoży na bok

W składzie Ruchu Chorzów i Odry Wodzisław znajduje się kilku zawodników, którzy mają za sobą grę w drużynie przeciwnika. W zespole prowadzonym przez Ryszarda Wieczorka są to Jan Woś oraz Marcin Malinowski. Z kolei w ekipy Niebieskich - Wojciech Grzyb, Marcin Nowacki oraz Krzysztof Pilarz. Ostatni z wymienionych zapewnia, że bardzo dobrze pamięta miłe chwile spędzone w Odrze.

Krzysztof Pilarz w meczu z ekipą z Wodzisławia Śląskiego sentymenty odłoży na bok. - Dopiero po spotkaniu będę trzymał kciuki za Odrę - przekonuje 28-letni bramkarz. Zawodnik Niebieskich już raz w nowych barwach wystąpił przeciwko zespołowi z ulicy Bogumińskiej. Nie wspomina jednak zbyt miło tego pojedynku. - Pod koniec lata w Wodzisławiu zagraliśmy jeden ze słabszych meczów w sezonie. Do tego spotkania mieliśmy na koncie siedem punktów. Mieliśmy duże oczekiwania, ale okazało się, że obok późniejszego spotkania z Polonią w Warszawie, był to jeden z najsłabszych meczów w naszym wykonaniu - stwierdza Pilarz, który w tamtym pojedynku musiał aż trzy razy wyjmować piłkę z siatki.

Obecny bramkarz Niebieskich jest zdania, że walka o zachowanie ligowego bytu to "chleb powszedni" w Odrze. - W ostatnich latach tak się składa, że niemal zawsze walczą o utrzymanie. Później jakoś zaczynają łapać punkty i najczęściej rzutem na taśmę utrzymują się w elicie - wraca pamięcią do przeszłości Pilarz. - Teraz też ich sytuacja nie wygląda zbyt różowo - dodaje.

W ostatnich meczach Krzysztof Pilarz, w związku z pauzą za kartki podstawowych stoperów, musiał dyrygować linią obrony, która niemal w każdym pojedynku grała w innym zestawieniu. Dla golkipera Niebieskich nie jest to jednak problem. - Jesteśmy ze sobą zgrani. Obojętnie, który obrońca jest wystawiony, to żaden z nich nie popełni błędu - zapewnia Pilarz, który cieszy się, że w Ruchu toczy się zacięta rywalizacja o miejsce w wyjściowym składzie. - To na pewno mobilizuje. Mam nadzieję, że nie popełnię błędów i będę bronił jak najdłużej - stwierdza bramkarz, który czuje na plecach oddech Chorwata Matko Perdijicia.

Źródło artykułu: