WP SportoweFakty: Jak podobają się panu pierwsze tygodnie pobytu w Piaście Gliwice?
Michal Papadopulos: - Na razie pod każdym względem jest super. Wszystko mi się bardzo podoba. Koledzy z szatni też są naprawdę fajni, więc po pierwszych tygodniach jestem naprawdę zadowolony.
[b]
Do Gliwic trafił pan zaraz po otwarciu okienka. Oznacza to, że na transfer był pan zdecydowany już wcześniej?[/b]
- Jestem w Piaście od początku okienka, a decyzja co do moich przenosin zapadła zaraz po Nowym Roku. Dla mnie bardzo ważne było, żeby w nowej drużynie rozpocząć od początku przygotowań. Gdy dołączasz do zespołu w trakcie okresu przygotowawczego, to zawsze jest ciężkie. Mnie udało się być z Piastem od samego początku.
ZOBACZ WIDEO Cagliari - Genoa. Wysokie zwycięstwo gospodarzy, grał Bartosz Salamon. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
W podjęciu decyzji pomógł Martin Nespor?
- Rozmawiałem z Martinem o Piaście i powiedział mi bardzo dużo pozytywnych rzeczy. Jego opinia na pewno ułatwiła mi podjęcie decyzji o transferze akurat do Gliwic. Cieszę się, że tu jestem.
Za wami ciężki obóz kondycyjny w Kravare. W Hiszpanii pewnie bardziej skupicie się na grze w piłce?
- Bardzo się cieszę, że będziemy mieli okazję do gry i treningów na naturalnej murawie. Dla każdego piłkarza jest to ważna sprawa. Do tej pory ćwiczyliśmy głównie siłę i kondycję, a były to ciężkie treningi. Teraz czeka nas więcej zajęć z piłką i wierzę, że przyniosą nam one wymierne korzyści.
Jesienią bolączką Piasta była skuteczność, więc sięgnięto po posiłki w postaci pańskiej osoby. Zdaje pan sobie sprawę z oczekiwań?
- Jestem na to przygotowany. Moja pozycja to napastnik, a tacy zawodnicy są od tego, żeby strzelać bramki. Jeśli nie będę trafiać do siatki, to presja na pewno będzie dużo większa. Jednak lubię wyzwania, a Piast takim dla mnie jest, więc nie mogę się już doczekać ligi.
[b]
Cel na najbliższą rundę może być chyba tylko jeden - awans do pierwszej ósemki.[/b]
- Wszyscy z nas chcą grać w grupie mistrzowskiej i tylko taki cel nam przyświeca. W tej chwili nic innego się nie liczy. Musimy wygrywać i wspinać się w tabeli, żeby po trzydziestu kolejkach mieć zapewnione utrzymanie. A jeśli to nam się uda, to później wszystko się może zdarzyć.
A czy pan po ostatnich słabszych miesiącach stawia przed sobą indywidualne cele?
- Nie mam swoich prywatnych celów. Jeśli drużyna odnosi sukcesy, to później indywidualności też są dostrzegane. Najważniejsze, żebyśmy jako całość robili to, co do nas należy, a na pewno będzie dobrze.
Rozmawiał Sebastian Kordek