Przed meczami sparingowymi trener MKS Kluczbork zaznaczał, że chce nauczyć swoich zawodników zwycięstw. Po remisie z III-ligowych Ruchem Zdzieszowice (1:1), MKS znów zawiódł w meczu kontrolnym. Tym razem nie potrafił nawiązać równorzędnej walki i przegrał u siebie z PGE GKS Bełchatów aż 1:4.
W meczu wystąpiło kilku testowanych zawodników, którzy nie zyskali zaufania szkoleniowca. - To był sygnał ostrzegawczy, że w tym zespole nadal brakuje jakości. Trzeba się naprawdę głęboko zastanowić, czy dalej szukać kandydatów do gry w niższych ligach. Ci, którzy zaprezentowali się w sobotę nie będą wzmocnieniem naszego zespołu. Cały czas czekamy na sfinalizowanie transferów, które sobie zaplanowaliśmy i w najbliższy poniedziałek powinno się w tej kwestii wiele wyjaśnić - powiedział trener Tomasz Asensky.
- Byliśmy bardzo nieskuteczni. Nie może być tak, że stwarzamy sobie pięć sytuacji i nie wykorzystujemy żadnej. Rywal dwa razy trafia w światło bramki i zdobywa gole. Nikogo nie zamierzam usprawiedliwiać. Po badaniach wydolnościowych nałożyłem zawodnikom odpowiedni reżim, jednak przełamanie moralne w następnym meczu sparingowym musi mieć miejsce. Reagujemy dopiero wtedy, jak stracimy gola, a to zdecydowanie za późno. Wystawiam dziś bardzo słabą notę mojej drużynie - ocenił Asensky.
MKS Kluczbork wiosną czeka zaciekła rywalizacja o utrzymanie w I lidze. Zespół z Opolszczyzny zamyka tabelę, a na swoim koncie ma 12 punktów. Do strefy gwarantującej dalszą grę na zapleczu Lotto Ekstraklasy MKS traci 8 "oczek".
ZOBACZ WIDEO Przeciętny Wszołek, podział punktów. Zobacz skrót meczu QPR - Fulham [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]