Artur Długosz: Śląsk Wrocław przegrał drugi raz w sezonie z Polonią Warszawa. Jak pan oceni to spotkanie?
Mariusz Pawelec: Na pewno szkoda tych straconych punktów. Nie poddajemy się jednak i gramy dalej. Mam nadzieję, że w kolejnym spotkaniu będzie już lepiej.
Zaskoczyła was czymś drużyna Polonii Warszawa? Piłkarze ze stolicy zagrali bardzo agresywnie...
- Myślę, że nie. Straciliśmy niefartownie bramkę. Mieliśmy potem okazję, żeby wyrównać, ale tak się nie stało. Wydaje mi się, że gdybyśmy strzelili ten rzut karny, to później by nam się grało jeszcze łatwiej i spotkanie zakończyłoby się naszym zwycięstwem.
W defensywie zabrakło chyba Antoniego Łukasiewicza? To niezwykle ważna postać dla całego zespołu.
- Tak. Myślę, że Antoni jest bardzo dobrym zawodnikiem. My mamy jednak na tyle szeroką kadrę, że wydaje mi się, że akurat to nie był taki problem, że nie było tego zawodnika.
Po raz kolejny nie wykorzystaliście rzutu karnego. Czy jeżeli następnym razem pojawi się taka okazja, to czy będzie pan w stanie podejść do wykonania jedenastki?
- Ciężko powiedzieć. Od tego, aby wyznaczać egzekutora rzutów karnych jest trener Tarasiewicz. Ja tu zbyt wiele nie mam do powiedzenia. Jeżeli bym dostał jednak od trenera nakaz by strzelać, to myślę, że bym podszedł i uderzył. Nie wiem z jakim skutkiem, ale mam nadzieję, że z dobrym.
Czy po ostatnim gwizdku sędziego po meczu z Polonią Warszawa nie przeszła przez pana myśl, że może przez tą porażkę straciliście szansę na występ w europejskich pucharach?
- Straciliśmy trzy punkty, ale gramy dalej. Będziemy dążyć do tego, żeby w następnych meczach wygrywać i zdobywać komplet punktów.
Padła teoria, że na własnym stadionie potraficie pokonać praktycznie każdego. W sobotę to nie był ten Śląsk, który niedawno zwyciężył Polonię Bytom.
- Myślę, że Polonia Bytom to nie jest Polonia Warszawa. To po pierwsze. Wydaje mi się jednak, że dużymi fragmentami spotkania graliśmy nieźle w piłkę. Nie przekładało to się jednak na bramki. Musimy wyciągnąć z tego wnioski.
Jest pan co prawda obrońcą, ale w ostatnim meczu było parę takich sytuacji, że piłka powinna wpaść do bramki po akcjach zawodników z Wrocławia. Mimo wszystko jednak nie zdobyliście gola. Od czego to zależy? To pech czy coś innego?
- Ciężko powiedzieć. Z Polonią Bytom nam wychodziło, strzelaliśmy te bramki. Teraz mieliśmy swoje sytuacje, jednak nie zdobyliśmy gola. Tak jak powiedziałem wcześniej, straciliśmy trzy punkty, ale zrobimy wszystko, żeby je odrobić.
Jak to jest z waszym przygotowaniem fizycznym? Nie wygląda to tak jak w rundzie jesiennej, gdzie potrafiliście zabiegać każdego rywala.
- Wydaje mi się, że fizycznie wyglądamy dobrze, tylko tak jak mówię brakowało troszkę skuteczności. Myślę, że byśmy ten mecz wygrali.
Które miejsce na koniec sezonu mimo wszystko zajmie Śląsk?
- Ciężko mi powiedzieć. Będziemy walczyć o jak najwyższe miejsca.
Dla pana Polonia Warszawa ma szanse w walce o najwyższe cele w lidze?
- Tak samo Polonia, jak i my. Mamy takie same szanse.
Jak pan sądzi czy ta zmiana trenera w zespole z Warszawy wpłynęła tak na zawodników Polonii, że wstąpiły w nich nowe siły?
- Tak, rozmawiałem tutaj z zawodnikami Polonii. Powiedzieli, że spory wpływ miała ta zmiana na to, że odżyli. Wygrali w sobotę to spotkanie, także mieli zapewne wesołą podróż do Warszawy.