Jesienią II linię Białej Gwiazdy tworzyli Krzysztof Mączyński, Denis Popović i Petar Brlek, a na początku stycznia do Wisły dołączył jeszcze Semir Stilić. Mączyński to reprezentant Polski, o którego przydatności nie trzeba nikogo przekonywać. Słoweniec miewa przebłyski niezłej gry, a Chorwat długo kazał czekać na eksplozję talentu, ale w drugiej połowie rundy zaczął w końcu grać na miarę potencjału. Stilić natomiast ma wszystko, by znów - jak w latach 2008-2012 i 2014-2015 - stać się gwiazdą Lotto Ekstraklasy.
W porównaniu z innymi pozycjami środek pomocy był w Wiśle dość dobrze obsadzony, ale Kiko Ramirez zapragnął wzmocnić właśnie tę strefę i postawił na swojego dawnego podopiecznego z CE L'Hospitalet. Spotkali się w tym klubie w sezonie 2013/2014. Llonch był podstawowym zawodnikiem drużyny prowadzonej przez Ramireza, a po sezonie odszedł do Espanyolu Barcelona. Jak się okazuje, Llonch był numerem jeden na liście życzeń nowego trenera Białej Gwiazdy.
- To środkowy pomocnik, który pracował w przeszłości z trenerem Kiko Ramirezem. To jedyny zawodnik, którego trener Ramirez bardzo chciał pozyskać do Wisły - zdradza wiceprezes klubu ds. sportowych, Manuel Junco i dodaje: - To zawodnik uniwersalny i może grać na kilku pozycjach. Pol może grać na trzech różnych pozycjach i tak występował już u Kiko Ramireza. To prawa obrona, środek pomocy i prawe skrzydło. Oczekujemy od niego ciężkiej pracy.
Brlek, Mączyński i Stilić mają swoje niewątpliwe atuty, ale to Llonch był brakującym ogniwem w drużynie 13-krotnych mistrzów Polski. To typ zawodnika, jakiego w Wiśle nie było od czasów Radosława Sobolewskiego. Charakteryzują go duża mobilność i niespożyte siły. Ma być pierwszym żołnierzem Ramireza, który podniesie poziom agresji i waleczności w zespole.
ZOBACZ WIDEO Tylko remis Anderlechtu z Lokeren - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
"To jeden z tych zawodników, którego zawsze chcesz mieć u siebie, ale nigdy nie chcesz grać przeciwko niemu" - pisał o nim swego czasu portal pericosonline.com, dodając, że Llonch ma "mięśnie strusia, które pozwalają mu biegać bez ustanku w przyspieszonym tempie".
Z kolei dziennikarze fuerzaperica.com ochrzcili go mianem "Gatusso z Barcelony", co wiele mówi o stylu gry prezentowanym przez nowego wiślaka. Hiszpanie opisują go jako wulkan energii, który dobrze odnajduje się nie tylko w roli destruktora, ale jest też pożyteczny w ataku. "Po przechwytach inicjuje kontrataki. Nie robi tego z elegancją czy maestrią, ale z przytłaczającą mocą" - piszą o nim media w ojczyźnie.
Opinie hiszpańskiej prasy potwierdza Paweł Bochniewicz, który jesienią występował wraz z Llonchem w III-ligowych rezerwach Granady.
@kubaa_z @WKuznowicz @cwiakala Środkowy pomocnik. Duzo biega, duzo odbiorów. Czy jest dobry to juz sami ocenicie :)
— Pawel Bochniewicz (@pbochniewicz5) 20 stycznia 2017
Llonch trafił do Wisły po bardzo udanej rundzie. Był wybrany do "11" jedenastki pierwszej części sezonu IV grupy hiszpańskiej III ligi. Biała Gwiazda dużo nie ryzykuje, bo 25-latek zasilił ją na zasadzie wolnego transferu i związał się z nią umowa mającą obowiązywać tylko do końca sezonu.