Tajemnicze zniknięcie Łukasza Teodorczyka. Anderlecht musiał przeprosić za Polaka

Newspix / Kristof Van Accom / Na zdjęciu Łukasz Teodorczyk
Newspix / Kristof Van Accom / Na zdjęciu Łukasz Teodorczyk

Łukasz Teodorczyk był wielkim nieobecnym finałowej gali najbardziej prestiżowego plebiscytu w belgijskim futbolu. Nikt nie wie, dlaczego nie zjawił się w środowy wieczór w budynku AED Studios, a Anderlecht zamierza wyciągnąć wobec niego konsekwencje.

Łukasz Teodorczyk został zaproszony na galę "Het Laatste Nieuws" jako jeden z nominowanych w najważniejszej kategorii: najlepszego piłkarza Jupiler Pro League w 2016 roku. Reprezentant Polski był jednym z faworytów, ale ostatecznie Złoty But trafił w ręce Jose Izquierdo z Clubu Brugge, a "Teo" zajął drugie miejsce.

Belgowie przekonali już się o tym, że reprezentant Polski nie lubi kontaktów z mediami, ale jego nieobecność na gali Złotego Buta 2016 i tak odbiła się szerokim echem. Fakt, że laureatem najbardziej prestiżowej nagrody w belgijskim futbolu został Izquierdo, nie przysłonił niezapowiedzianej absencji Teodorczyka.

Początkowo organizatorzy tłumaczyli, że Polak nie mógł pojawić się na gali ze względu "na sytuację rodzinną", ale informacje te nie znalazły potwierdzenia w rzeczywistości. Nikt, włącznie z pracownikami Anderlechtu, nie wie, dlaczego Polak nie pojawił się w budynku AED Studios, gdzie odbyła się uroczystość.

- Anderlecht chce oficjalnie przeprosić organizatorów gali za nieobecność Teodorczyka. Jest w Polsce, ale nie wiemy, dlaczego - stwierdził rzecznik prasowy klubu Polaka, David Steegen, dodając: - Plan był taki, że się pojawi. Może pomylił dni? Przysłał nam wiadomość, że jest w Polsce. To na pewno nie bojkot.

ZOBACZ WIDEO Cezary Kucharski zdradził plany na przyszłość Roberta Lewandowskiego. Zaskakujący kierunek

Ręce rozłożył też dyrektor generalny Anderlechtu, Herman Van Holsbeeck: - Nie znamy powodu, dla którego Teodorczyk nie pojawił się na gali.

Anderlecht zamierza wyciągnąć wobec Polaka konsekwencje za nieusprawiedliwioną nieobecność na gali "Het Laatste Nieuws".

Teodorczyk zachowywał się niestosowanie już przed środową imprezą. Na wywiad z "HLN" zgodził się niechętnie i tylko dlatego, że do rozmowy zaproszony został też Włodzimierz Lubański.

- Nie lubię udzielać wywiadów i jestem tu nie dla was, a z szacunku do największego polskiego piłkarza w historii. Gdyby nie on, już dawno bym sobie poszedł. Mam nadzieję, że teraz przez dłuższy czas nie będę musiał rozmawiać z dziennikarzami. Mógłbym żyć bez mediów, ale zauważyłem, że media beze mnie żyć nie mogą - stwierdził Polak.

Przypomnijmy, że kilka tygodni temu Teodorczyk kazał "sp***" dziennikarzowi "Super Expressu", który próbował skontaktować się Frankiem Boeckxem. Bramkarz Anderlechtu oddał swój telefon Teodorczykowi, a ten napisał wulgarnego SMS-a, którym uciął rozmowę.

Źródło artykułu: