Wielu żachnie się pewnie i powie, że jeśli do Realu, to jedynie do supermarketu o tej nazwie. Na kasę, ewentualnie dział z wędlinami. Wiadomo, złośliwych nie brakuje, a przecież jeszcze kilka miesięcy temu o Piotrze Zielińskim pisało się w Polsce teksty utrzymane przeważnie w tonacji funeralnej. Piłkarza grzebano żywcem po kompletnie nieudanym dla niego turnieju Euro 2016. W meczu z Ukrainą spalił się w blokach, ciężar gatunkowy spotkania przydusił go na tyle, że piłkarz nie zdołał się wydostać z szatni na drugą połowę.
To było dramatyczne 45 minut i nic dziwnego, że Adam Nawałka we Francji więcej murawy nie dał mu powąchać. Karta odwróciła się jednak szybciej, niż wszyscy się spodziewali. Minęło pół roku, a dziennikarze "Corriere dello Sport" docenili świetne występy Polaka w Serie A i donieśli, że postępom Zielińskiego bacznie przyglądają się pracownicy Chelsea Londyn czy Liverpool FC. No i Realu.
Ma to coś, czego nie mieli Higuain i Cavani
- Gra w kadrze i klubie to zupełnie coś innego - zauważa w rozmowie z WP SpotoweFakty Piotr Czachowski, były reprezentant Polski i piłkarz Udinese Calcio, dziś ekspert telewizji "Eleven". - Euro pokazało, że Zieliński nie był jeszcze gotowy, aby grać na tak wielkim turnieju na takim poziomie, którego wszyscy oczekiwali. Ale teraz, obserwując jego grę w SSC Napoli, jesteśmy pod wrażeniem - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Genialny gol dał zwycięstwo Juventusowi. Zobacz skrót meczu Juventus Turyn - Inter Mediolan [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Już jesienią w meczach eliminacji mistrzostw świata udowodnił, że Euro we Francji było dla niego tylko wypadkiem przy pracy - mówi nam z kolei Tomasz Lipiński, dziennikarz "Piłki Nożnej" i "Canal Plus", człowiek, który o włoskiej piłce wie wszystko. - Być może przyczyną tamtej blokady był fakt, że za dużo mówiło się o jego przeprowadzce do Liverpoolu, dokąd zresztą bardzo chciał iść. Pamiętajmy, że Napoli to był jego trzeci wybór, gdzieś tam wplątany był jeszcze Milan - przypomina.
Zainteresowanie Anglików z Anfield było, potwierdzał to zresztą ojciec piłkarza w niejednym wywiadzie. Kusili przed Euro, mącili w głowie, interesowali się, oferowali, a po mistrzostwach wszystko ucichło. O Milanie też do pewnego momentu pisało się wiele, później Zieliński trochę z przymusu, trochę z własnej woli przycumował w Neapolu. To nie była może wymarzona przystań, ale bez dwóch zdań bezpieczna. Z jednej strony klub zapewniał sportowy rozwój i zawodowy awans, z drugiej - opiekę człowieka, z którym pracował w przeszłości (Maurizio Sarri to były trener Empoli). I to był strzał w dziesiątkę, bo Zieliński z miesiąca na miesiąc błyszczy coraz intensywniej, włoskie media już teraz widzą w nim gwiazdę.
Jeśli Mateo Kovacić przeszedł do Realu Madryt… Zieliński pod względem piłkarskim nie jest od niego gorszy. Być może Chorwat w momencie transferu miał większe obycie, ale nie do końca spełniał oczekiwania. A Zieliński gra pół roku w Napoli i wszyscy wychwalają go pod niebiosa. Stawiam tych piłkarzy na jednej szali, więc jeśli pierwszemu się udało, to dlaczego Zieliński ma nie marzyć o takim klubie? Być może jeszcze nie w perspektywie najbliższego okna transferowego, być może to zbyt wcześnie, ale z drugiej strony rynek transferowy jest tak zwariowany, że czemu nie? Umiejętności ma!
Włosi, wiadomo, pianę wokół swoich idoli biją jak nikt inny na świecie, lubią wyolbrzymiać, kolorować rzeczywistość, ale trzeba im też przyznać, że na futbolu znają się jak mało kto. O zdanie pytamy Claudio Russo, dziennikarza jednego z najbardziej znanych serwisów internetowych poświęconych klubowi z Neapolu, calcionapoli24.it.
- Jeśli mam być szczery, to gra Zielińskiego doprowadza mnie do szaleństwa! W jego przypadku można mówić o takiej charakterystyce technicznej, jakiej w tym klubie nie widziałem od lat - rozpływa się w zachwytach dziennikarz. - Jasne, mieliśmy Cavaniego czy Higuaina, którzy zdobywali wiele goli, szanuję też Arka Milika, ale nie widziałem tu wcześniej nikogo takiego jak Zieliński. Porównanie z Markiem Hamsikiem jest jak najbardziej na miejscu, tylko że Marek swój talent potwierdzał przez dziesięć kolejnych lat, podczas gdy Zieliński zalicza dopiero swój pierwszy sezon - dodaje.
Liczby nie kłamią, Napoli z Zielińskim w pierwszym składzie i Napoli z Zielińskim na ławce to dwie zupełnie różne ekipy. Polak w tym sezonie 12 razy zaczynał mecz jako gracz pierwszego wyboru, tylko raz w takim przypadku jego zespołowi nie udało się wygrać. Gdy jednak nasz pomocnik zaczynał jako zmiennik, spotkania kończyły się różnie. Średnią zdobytych punktów z "Zielem" i bez niego w składzie wyliczyła przed kilkoma dniami "La Gazzetta dello Sport", wynik wyglądał następująco: 2,42 punktu na mecz z Polakiem biegającym od pierwszej minuty po murawie do 1,46 punktu z Polakiem siedzącym na ławce rezerwowych. Maurizio Sarri zna zapewne te liczby na pamięć, można wiec się zastanawiać, dlaczego nie zawsze decyduje się na posyłanie do boju polskiego pomocnika.
- Cechy Piotra są unikalne, jak choćby jego przyspieszenie, którego brakuje na przykład Hamsikowi czy Allanowi. Dla zachowania balansu w drużynie kluczowe jest jednak, żeby jeden z dwójki Diawara - Allan grał razem z Hamsikiem. To główny powód, przez który Zieliński nie zawsze gra od pierwszej minuty - tłumaczy nam Russo.
Drugi po Lewandowskim
Pomijając już całe to karkołomne tłumaczenie, Tomasz Lipiński w rozmowie z nami przypomina coś, o czym mało kto może pamiętać, bądź w ogóle zdawać sobie z tego sprawę. Zieliński we Włoszech przeszedł niebywałą wręcz metamorfozę, nie tylko jeśli chodzi o pozycję na boisku, ale także styl.
- Gdy oglądałem go po raz pierwszy w meczu Udinese - Lazio, był napastnikiem. Przebojowy, nieco w stylu Wojciecha Kowalczyka, opierał się na dynamice, szybkości, co w tym momencie nawet trudno sobie wyobrazić. Teraz to jest piłkarz uniwersalny, dobry na ósemkę, szóstkę, dziesiątkę - opowiada Lipiński. O jego największych atutach mówi: - Ma brazylijską technikę, niebywałą swobodę operowania piłką, zupełnie nie z naszej bajki, jakby nie był z naszego kraju. Każde dotknięcie piłki, nawet to najprostsze, pokazuje, jaki to niebanalny talent. Gdy się teraz na niego patrzy, człowieka zalewa czysta przyjemność, widzi się zawodnika kompletnego. Nie dość, że już teraz prezentuje umiejętności 95 procent innych pomocników występujących w Serie A, to na dodatek ma jeszcze spory margines, wciąż do końca nie spuścił hamulca. Ma duży luz, czasem wynika z tego nonszalancja na boisku, ale to taki cyrkowiec, umie wszystko.
Na kolejnej stronie przeczytasz, jakie są szanse na to, że Piotr Zieliński trafi do Realu Madryt.
[nextpage]O tym, że Zieliński ma znakomitą technikę, talent i możliwości, wiadomo w zasadzie od zawsze. Praktycznie od zawsze w kluczowych momentach pojawiał się także temat siły psychicznej piłkarza. Choć pomocnik pochodzący z Dolnego Śląska już wielokrotnie kreowany był na jednostkę będącą w stanie udźwignąć ciężar kreowania gry ofensywnej dorosłej kadry narodowej, do jesiennych meczów eliminacyjnych nie umiał tego potwierdzić.
Można było odnieść wrażenie, że brakowało mu pewności siebie, wiary we własne, ogromne możliwości, co w kluczowych momentach przekładało się na bezbarwność. Piłkarz musiał sobie z tego zdawać sprawę, bo zdecydował się na współpracę z psychologiem sportowym Kamilem Wódką. Trudno oprzeć się wrażeniu, że w reprezentacyjnej karierze zawodnika w końcu coś drgnęło. Po wszystkich jesiennych meczach o stawkę był chwalony i zaliczany do grona kluczowych dla zwycięstwa zawodników. Odrzucił strach, złapał luz.
- Już dawno to mówiłem, że Zieliński ma papiery, aby w niedalekiej przyszłości zostać rozgrywającym reprezentacji Polski i mocno wspierać Roberta Lewandowskiego w poczynaniach ofensywnych. Potrzeba jeszcze na to czasu, ale w takim klubie, u boku takich zawodników na pewno dojdzie do odpowiedniej formy - twierdzi Czachowski, ale wyraźnie przy tym zaznacza: - Uważam jednak, że na razie nie jest to jeszcze taki zawodnik, który mógłby skutecznie rywalizować z najlepszymi z najlepszych w Europie. Trzeba na to jeszcze chwilę poczekać, jego prawdziwy talent dopiero eksploduje. Rozwija się jednak świetnie, na tę chwilę trzeba być z jego postępów zadowolonym.
Czachowski dalej: - Fantastyczny przegląd pola, oczy dookoła głowy, umiejętność dogrania ostatniego podania, odejście, dynamika, szybkość na pierwszych metrach - to wszystko sprawia, że mamy do czynienia z kreatorem gry. Ma jeszcze trochę wad, musi się rozwinąć defensywnie, Włosi przywiązują do tego wielką uwagę. Zieliński to piłkarz przez wielkie P, ale nie pokazał jeszcze do końca, co tak naprawdę potrafi.
Real to nie mrzonka
Tego, że Zieliński w przyszłości będzie bohaterem dużego transferu, możemy być w zasadzie pewni. Pytanie brzmi, do jak wielkiego klubu trafi 22-letni teraz piłkarz i za jakie pieniądze. To wątek ciekawy niezwykle z co najmniej kilku powodów.
Po pierwsze - piłkarz ma wpisaną w kontrakt klauzulę odstępnego, według doniesień różnych włoskich mediów wynosi ona od 65 do 70 milionów euro. Zresztą, trener Sarri przyznał niedawno podczas jednej z konferencji prasowych, że znakomita forma Polaka może okazać się lepem na gigantów, co zdecydowanie go nie zadowala. - Zieliński jest niesamowity. Boję się tylko, że możemy go stracić. Są zespoły, które wyłożą za niego duże pieniądze - powiedział szkoleniowiec. Trener miał rzecz jasna na myśli możliwość zapłaty kwoty z klauzuli. Gdy to nastąpi, klub z Neapolu nie będzie miał nic do powiedzenia.
Po drugie - Zieliński nigdy nie krył się z tym, że jego ulubionym piłkarzem z dzieciństwa był Zinedine Zidane, a ulubionym klubem - Real Madryt. Wszystko łączy się w jedną całość, a podlewając tę wiedzę doniesieniami kolportowanymi przez "Corriere dello Sport" o Realu znajdującym się w grupie ekip obserwujących Zielińskiego, a także zważywszy na fakt, że już za kilka dni Polak będzie miał szansę zaprezentowania swoich możliwości na Santiago Bernabeu w meczu Ligi Mistrzów, wielu kibicom może się zakręcić w głowie. Czyli co: Real?
- Jeśli Mateo Kovacić przeszedł do Realu Madryt... Zieliński pod względem piłkarskim nie jest od niego gorszy - uważa Lipiński i dodaje: - Być może Chorwat w momencie transferu miał większe obycie, ale nie do końca spełniał oczekiwania. A Zieliński gra pół roku w Napoli i wszyscy wychwalają go pod niebiosa. Stawiam tych piłkarzy na jednej szali, więc jeśli pierwszemu się udało, to dlaczego Zieliński ma nie marzyć o takim klubie? Być może jeszcze nie w perspektywie najbliższego okna transferowego, być może to zbyt wcześnie, ale z drugiej strony rynek transferowy jest tak zwariowany, że czemu nie? Umiejętności ma!
Russo jest bardziej powściągliwy, według niego polski pomocnik zostanie w Napoli na trochę dłużej, w letnim oknie transferowym nie ma się raczej co spodziewać ruchów ze strony reprezentanta Polski. - Nikogo nie powinno zdziwić, jeśli jakiś klub zdecyduje się złożyć za Zielińskiego ofertę na poziomie 35-40 milionów euro. Ale jeszcze nie tego lata, bo wierzę, że Napoli będzie chciało Polaka zatrzymać - uważa włoski dziennikarz będący bardzo blisko klubu. - No, chyba że ktoś zdecyduje się uruchomić klauzulę odstępnego. Tylko europejscy giganci mogą sobie na to pozwolić, jest wśród nich także Real Madryt. Ale powoli... Piotr jest bardzo utalentowany, kolejne poziomy powinien pokonywać stopniowo. Sarri jest tego gwarancją - dodaje.
Piotr Czachowski: - Jest wielka szansa, że będziemy mieli kolejną, piłkarską gwiazdę na salonach Europy, ale do tego potrzeba jeszcze pracy i czasu. Zieliński musi pokazywać się nie tylko w grach ligowych, ale także w reprezentacji. Jeśli mówimy już o ewentualnym przejściu do takiego klubu, jak Real, to przecież na kandydata do takiego transferu patrzy się w każdej akcji, ocenia się, jak się zachowuje w każdej minucie i sytuacji na boisku. Zieliński ma jednak potencjał, żeby marzyć o klubach z najwyższej półki.
Przed polskim piłkarzem ważny tydzień. W piątek, na rozgrzewkę przed Ligą Mistrzów, Napoli zagra w Serie A z Genoa CFC. W środę z kolei włoski zespół zmierzy się na Santiago Bernabeu z Królewskimi. Dla Zielińskiego dobry występ może mieć większe znaczenie, niż wielu kibicom się wydaje. Ważne tylko, żeby nie spalić się w blokach.
Paweł Kapusta