Ziggy Gordon. Polska krew

Brata jego dziadka zastrzelili Niemcy. Dziadek nazistów wykiwał, uciekł im. Ziggy Gordon przyjechał do Polski grać w piłkę i przy okazji poznać historię swojej rodziny.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
Zygmunt Gordon Newspix / MACIEJ GILEWSKI / 058sport.pl / NEWSPIX.PL / Zygmunt Gordon

Pole, przez które przedzierali się nocą, było naszpikowane rozrywającymi ciało minami. Jeden zły ruch i można było pożegnać się z życiem. 19-letni Polak Jerzy Reising z grupą żołnierzy uciekali właśnie z nazistowskiej armii i próbowali dostać się do aliantów. Gdy dotarli do linii wojsk, skryli się za bunkrami. I nasłuchiwali. Usłyszeli, jak ktoś mówi po angielsku i polsku! To byli amerykańscy żołnierze, niektórzy polskiego pochodzenia. Udało się! Nastolatek uciekł Niemcom, którzy zastrzelili jego starszego brata. I pewnie zastrzeliliby jego, gdyby "dobrowolnie" nie dołączył do ich armii.

Jerzy Reising to dziadek szkockiego piłkarza Ziggy'ego Gordona, nowego 23-letniego prawego obrońcy Jagiellonii Białystok. - On jest dla mnie bohaterem - mówi zawodnik, który szczyci się tym, że ma dwa obywatelstwa. I nie ma wątpliwości, że gdyby kiedyś dostał powołanie do reprezentacji Polski, przyjąłby je bez wahania. - Nie odrzuciłbym takiej możliwości - stwierdza. A niesamowitej historii swojej rodziny do niedawna sam dobrze nie znał.

Brat dziadka rozstrzelany, dramatyczna decyzja rodziny

Reisingowie do Polski trafili w XVIII w. z Austrii. Tak mówi żyjąca babcia piłkarza - Joanna. Udało nam się do niej dotrzeć. Pradziadek Wojciech Reising osiedlił się w Przemyślu, tam w 1924 roku urodził się Jerzy, jako jeden z dziewięciorga rodzeństwa. Gdy pradziadek dostał pracę w Krotoszynie, rodzina przeniosła się do Wielkopolski. Stamtąd zostali wypędzeni przez Niemców. Trafili do Krakowa, gdzie mieli krewnych. Było gdzie spać.

ZOBACZ WIDEO Podsumowanie zimowego okna transferowego: Grosicki, Legia i Chińczycy

- Gdy zaczęła się wojna, młodzi mężczyźni z niemieckimi nazwiskami byli wcielani do armii. Wezwanie przyszło do Ryszarda, ale jego ojciec [który wcześniej odmówił podpisania volkslisty] poradził, żeby się ukrył - opisuje nam Joanna Reising. - Chował się z partyzantami kilka miesięcy, po czym został schwytany i trafił do Oświęcimia. Tam go zastrzelili, a rodzinie wysłali trochę prochów i list, że zmarł z przyczyn naturalnych. Krewny, który był z nim w obozie, widział jednak jak Niemcy do niego strzelali.

Gdy wezwanie przyszło do Jerzego, dziadka Ziggy’ego, rodzina podjęła dramatyczną decyzję. Postanowili, że bezpieczniej będzie, jeśli wstąpi do Wehrmachtu. Wysłano go na szkolenie gdzieś do dzisiejszych Czech, po trzech miesiącach trafił na front zachodni. To wówczas Jerzy wraz z grupą innych żołnierzy, głównie Ślązaków, postanowił Niemcom zwiać.

- Jerzy był dezerterem, więc zmienił nazwisko na Brzeski. Dołączył do polskiej armii, wysłano go do Włoch, aby tam ukończył szkołę - opowiada Joanna Reising.

Na stronie internetowej stankiewicze.com znajduje się lista żołnierzy 3 Dywizji Strzelców Karpackich walczącym m.in pod Monte Cassino. Widnieje na niej nazwisko Jerzy Reising ps. Jerzy Brzeski. Urodzony w 1924 roku, strzelec siódmego batalionu. Jak twierdzi żona, Jerzy nie brał udziału w walkach, bo gdy skończył akurat szkołę, to skończyła się wojna. - A po niej wyjechał do Wielkiej Brytanii. Trafił do polskiego uniwersytetu w Londynie. Potem został inżynierem chemii, pracował już w Szkocji - opowiada Joanna. To tam poznała swojego przyszłego męża.

Szach mat! Mówicie mi Ziggy

- W Szkocji urodziła się moja mama, Barbara - mówi Ziggy, który w dowodzie ma wpisane imiona Zygmunt Ian. Jego ojciec jest Szkotem. - Mieliśmy kontakt z naszą rodziną w Krakowie, do dziś obchodzimy tradycyjne polskie święta. Mniej więcej do dziesiątego roku życia chodziłem z siostrą do polskiej szkółki niedzielnej w Glasgow. Niestety zapomniałem już wszystkiego, czego mnie tam uczono, zwłaszcza języka. Zawsze jednak interesowała mnie Polska, kibicowałem waszej drużynie. Uwielbiam polskie jedzenie. Nie mogę się doczekać, gdy babcia zapowiada, że coś ugotuje - opowiada.

I dodaje, że ze swoich polskich korzeni jest dumny. Tak samo z naszego paszportu.  - Mam nadzieję, że moja rodzina będzie ze mnie dumna - wyznaje.

Na kolejnej stronie: o tym jak znalazł się w szachu i musiał podjąć strategiczną dla swojego życia decyzję oraz czego żałuje w związku ze swoim dziadkiem - bohaterem.

Czy Ziggy Gordon, jeśli będzie wystarczająco dobry, powinien dostać szansę gry w reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×