Sytuacjami z pierwszej połowy dałoby się obdzielić kilka meczów, bo tempo było momentami zawrotne, a oba zespoły nastawiły się na ofensywę totalną. Piłka błyskawicznie wędrowała z jednego pola karnego w drugie i widowisko było po prostu wyśmienite.
Zespół Marco Silvy, który ostatnio bardzo dobrze wypadł w spotkaniach z Manchesterem United (0:0) i Liverpoolem (2:0), nie wystraszył się Arsenalu. Ten zresztą nie miał powodu, by czuć się pewnie, bo przystąpił do gry po porażkach z Watfordem (1:2) i Chelsea (1:3).
Dopiero ostatni kwadrans pierwszej części upłynął tak jak zakładano, czyli pod znakiem przewagi Kanonierów. Udało im się ją nawet udokumentować, tyle że z ogromną pomocą sędziego. Kontrowersyjna sytuacja miała miejsce w 34. minucie. Andrew Robertson zatrzymał na linii bramkowej strzał Kierana Gibbsa, natychmiast z dobitką pospieszył Alexis Sanchez i po bilardzie piłka ostatecznie wpadła do siatki, tyle że Chilijczyk skierował ją tam ręką. Zrobił to w sposób ewidentny i choć całe zdarzenie było przypadkowe, Mark Clattenburg absolutnie nie powinien tego gola uznać, gdyż gwiazdor Kanonierów odniósł ogromną korzyść. Arbiter całą sytuację zinterpretował jednak inaczej i zespół Arsene'a Wengera cieszył się z prowadzenia.
Hull może mieć spory żal, bo to nie była jedyna decyzja, która mocno skrzywdziła ekipę Marco Silvy. Na początku drugiej połowy Gibbs sfaulował wychodzącego sam na sam z Petrem Cechem Lazara Markovicia, a główny rozjemca, zamiast wyrzucić winowajcę z boiska, ukarał go tylko żółtą kartką.
Tygrysy straty już nie odrobiły, choć w końcówce mocno naciskały gospodarzy. Drugą bramkę zdobył natomiast Arsenal, a padła ona w doliczonym czasie, gdy ręką strzał Lucasa Pereza zablokował Sam Clucas (za co dostał czerwoną kartkę) i pewnym uderzeniem z "wapna" do siatki trafił Sanchez.
Kanonierzy zainkasowali bezcenne trzy punkty i zagwarantowali sobie utrzymanie miejsca w pierwszej czwórce bez względu na wyniki innych meczów 25. kolejki. Hull natomiast póki co pozostaje w strefie spadkowej.
Kamil Grosicki po raz drugi wyszedł w podstawowym składzie i znów zaliczył dobry występ - zwłaszcza przed przerwą. Był aktywny na lewym skrzydle, widać też było, że ufają mu koledzy, bo piłka bardzo często była zagrywana w kierunku Polaka. Trochę dziwi decyzja Marco Silvy o szybkim zdjęciu naszego reprezentanta z boiska. Evandro, który go zastąpił, nie wniósł do gry gości zbyt wiele.
Arsenal Londyn - Hull City 2:0 (1:0)
1:0 - Alexis Sanchez 34'
2:0 - Alexis Sanchez (k.) 90+3'
Składy:
Arsenal Londyn: Petr Cech - Hector Bellerin, Shkodran Mustafi, Laurent Koscielny, Kieran Gibbs, Alex Oxlade-Chamberlain (82' Lucas Perez), Francis Coquelin, Theo Walcott (69' Mohamed Elneny), Mesut Oezil, Alex Iwobi (82' Danny Welbeck), Alexis Sanchez.
Hull City: Eldin Jakupović - Omar Elabdellaoui (66' Ahmed Elmohamady), Andrea Ranocchia, Harry Maguire, Andrew Robertson, Tom Huddlestone (78' Adama Diomande), Alfred N'Diaye, Lazar Marković, Kamil Grosicki (60' Evandro), Sam Clucas, Oumar Niasse.
Żółte kartki: Theo Walcott, Kieran Gibbs, Alexis Sanchez (Arsenal Londyn) oraz Andrea Ranocchia (Hull City).
Czerwona kartka: Sam Clucas /90+1' za zagranie ręką/ (Hull City).
Sędzia: Mark Clattenburg.
ZOBACZ WIDEO Show Piotra Zielińskiego, Napoli wygrywa - zobacz skrót meczu z Genoa CFC [ZDJĘCIA ELEVEN]