Liczby mówią same za siebie. Reprezentant Polski w tym sezonie zagrał w szesnastu meczach, na boisku spędził nieco ponad dziewięćset minut. Wszystko to dorobek jesieni, bo w tym roku Krychowiak występował tylko w rezerwach. Mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów z Barceloną (wtorek, godz. 20:45) nasz zawodnik obejrzy jako kibic.
Koniec przygody
27-latek zawodnikiem PSG został w lipcu ubiegłego roku. Jego transfer do drużyny mistrzów Francji wyglądał jak naturalna kolej rzeczy, strzał w dziesiątkę. Jeden z najlepszych pomocników Euro 2016, wieloletni filar Sevilli, dostał zasłużony awans. - Uosabia pożądaną przez nas dyscyplinę oraz charakter wojownika - mówił prezes klubu Nasser Al-Khelaifi.
Krychowiak pobił transferowy rekord Polski (potem jednak Napoli zapłaciło więcej Ajaksowi za Arkadiusza Milika) - Francuzi zapłacili za niego Hiszpanom około trzydziestu milionów euro - podpisując z nowym klubem pięcioletni kontrakt. Miał stać się filarem drużyny na wiele sezonów, a za chwilę prawdopodobnie zmieni klub.
- Od miesięcy powtarzam, że jego transfer był błędem. Taka kwota za tej klasy piłkarza to żadna promocja - przyznaje w rozmowie z WP SportoweFakty dziennikarz francuskiego "L'Equipe" Arnaud Hermant. - Jego przygoda w klubie jest zakończona. Trener Unai Emery po prostu przestał mu ufać - dodaje paryski korespondent "Le Figaro" Vincent Duchesne. - Jego transfer latem jest nie tylko prawdopodobny. Z punktu widzenia zawodnika wydaje się wręcz niezbędny.
ZOBACZ WIDEO Koszmarna kontuzja piłkarza Barcelony [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Inna gra
Paryż po prostu nie był wart mszy. Krychowiak na debiut w nowej drużynie czekał miesiąc, szansę dostał po wstydliwej porażce z AS Monaco (1:3). Raz grał, później siadał na ławce. - Musi znaleźć sposób, aby zaadaptować się w drużynie - mówił Emery.
Już w listopadzie Francuzi zaczęli mówić o jego transferze: "niewypał". Grając w Sevilli, Polak odpowiadał przede wszystkim za destrukcję. Odbierał piłkę, wykonywał przerzut lub po prostu oddawał futbolówkę Everowi Banedze. Jako zawodnik PSG trafił do innego świata, stanął wobec nowych wymagań. Miał odnaleźć w sobie zawodnika wszechstronnego; być Thiago Mottą, który i piłkę przechwyci, i krótko rozegra. Nie udało się.
- Jego sytuacja zmieni się dopiero, gdy podniesie swój piłkarski poziom, albo gdy w drużynie pojawią się kontuzje - mówił nam jesienią Hermant. A kilkanaście dni później jego gazeta podała, że według anonimowego piłkarza PSG Krychowiak jest "słaby, jeżeli chodzi o technikę i operowanie piłką".
To działo się już po kompletnie nieudanym meczu z Arsenalem (2:2), kiedy nasz zawodnik najpierw stracił piłkę przed własnym polem karnym, a następnie dał się oszukać na prosty zwód Alexisowi Sanchezowi i sprowokował rzut karny. Krychowiak załamany padł na murawę. Koledzy protestowali, nikt nie podbiegł go wesprzeć, pocieszyć. Był zupełnie sam.
Najgorszy transfer jesieni
"L'Equipe" wybrał go do jedenastki największych rozczarowań jesieni, media nad Sekwaną solidarnie krytykowały jego transfer. - Ligowe występy Krychowiaka były blade, a braków technicznych nie był w stanie przyćmić zaangażowaniem oraz wolą walki - pisano. Zimą Polakiem interesowały się ponoć Inter Mediolan, Arsenal Londyn oraz Manchester City, ale ten pracodawcy nie zmienił. I w tym roku jeszcze nie zagrał.
[nextpage]Na początku stycznia Krychowiakowi przyplątała się kontuzja kolana. Kiedy przed meczem Pucharu Francji ze Stade Rennes wrócił do zdrowia, Emery znów odesłał go na trybuny. - Nie ma go w składzie, bo wciąż dochodzi do siebie po kontuzji. Oczywiście, brał udział w ostatnim treningu z zespołem, ale nie jest jeszcze w stu procentach gotowy. Poza tym ma konkurencję - wyjaśniał.
Dziennikarze nie mieli wątpliwości, jak interpretować słowa Hiszpana. Ich zdaniem Polak znalazł się na dnie, jeżeli chodzi o hierarchię środkowych pomocników paryskiej drużyny. - Jego perspektywy w Paryżu są ograniczone - pisali wówczas Francuzi, porównując położenie naszego zawodnika do sytuacji Jese, który na mecie okienka transferowego przeniósł się z PSG do UD Las Palmas. I dodawali, że "odejście Polaka latem wydaje się nieuniknione".
Widz
PSG Emery'ego gra ustawieniem 4-3-3 z trzema środkowymi pomocnikami; jeden z nich ma nieco więcej zadań defensywnych. Pewniakami w podstawowym składzie są Blaise Matuidi, Marco Verratti oraz Motta, pierwszy zmiennik to Adrien Rabiot. - W porównaniu do nich Krychowiak wygląda naprawdę słabo - mówi Duchesne.
Dziennikarz "Le Figaro" przyznaje, że reprezentant Polski nie spełnił oczekiwań. - Jego transfer wygląda na fatalną pomyłkę. On oraz Jese są symbolami tego, jak bardzo paryżanie zawalili letnie okienko transferowe - mówi. - Bycie kluczowym zawodnikiem Sevilli to jedno, odnaleźć się w klubie marki PSG to zupełnie inna sprawa. Polak wkroczył w inny wymiar i to chyba było dla niego za dużo. Nie potrafił grą uzasadnić ani swojego transferu, ani kwoty, jaką klub za niego zapłacił.
W podobnym tonie sytuację reprezentanta Polski kilka tygodni temu na łamach WP SportoweFakty ocenił menedżer Cezary Kucharski. - PSG to klub powyżej możliwości Krychowiaka - przyznał. - Może grać w każdym zespole w lidze angielskiej poniżej szóstego-siódmego miejsca w tabeli. To nie jest piłkarz na takie kluby jak Arsenal czy Manchester City. Zresztą rozmawiałem przecież na jego temat z dużymi klubami. Ma za mało walorów piłkarskich, technicznych.
Pieczątka Emery'ego
Według dziennikarzy Krychowiak nie obronił się w Paryżu sportowo. Polak miał też problemy z aklimatyzacją, w szatni podobno "wydawał się samotny".
Według Juliena Laloye'a z gazety "20 Minutes" problemem mogło być także to, kto faktycznie naszego zawodnika chciał do Paryża sprowadzić. - Z tego, co się dowiedziałem, to Krychowiak nie był wyborem Emery'ego, ale dyrektora sportowego Oliviera Letanga - mówił. Według Hermanta ta teza to jednak strzał kulą w płot. - Letang go chciał, ale to Emery musiał przybić pieczątkę na transferze.
Dziś piłkarz, który kosztował trzydzieści milionów euro, "wraca do rytmu meczowego" podczas spotkań zespołu rezerw. Według portalu "Culture PSG", już jego pierwszy występ pokazał, że kolegów zdecydowanie przewyższa i w świetle napiętego kalendarza pierwszej drużyny na pewno się jeszcze Emery'emu przyda.
Mecz z Barceloną będzie dla mistrzów Francji szóstym w ciągu szesnastu dni. Polak usiądzie na trybunach.
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)