Mogło być dużo gorzej. Straty, które poniósł zespół mistrza Polski, mogły sugerować, że trener Jacek Magiera będzie miał prawo ubiegać się o dodatek za pracę w trudnych warunkach. Ale młody szkoleniowiec dał radę, co już nikogo w kraju nie dziwi.
Drużyna Legii Warszawa, którą oglądaliśmy późną jesienią, to chyba najlepszy stołeczny zespół od 20 lat, od czasu ostatniej ekipy z Ligi Mistrzów. Ale obecnie mistrz Polski nie jest w stanie utrzymać solidnego zawodnika, nawet jeśli zgłasza się po niego przeciętniak europejski, albo - co gorsza - klub z ligi amerykańskiej.
W przerwie zimowej odeszło kilku czołowych piłkarzy: Aleksandar Prijović do PAOK Saloniki, Nemanja Nikolić do Chicago Fire i w końcu Bartosz Bereszyński do włoskiej Sampdorii.
Co więcej, urazu nie wyleczył Thibault Moulin i to moim zdaniem największa strata. Bo Francuz to najlepszy defensywny pomocnik w naszej lidze. Piłkarz, który gra dobrze z tyłu i świetnie potrafi wprowadzić piłkę do ataku.
W meczu z Ajaksem Amsterdam momentami brakowało właśnie jego jakości w środku boiska. W duecie z Vadisem Odjidją-Ofoe, najlepszym obcokrajowcem, jaki kiedykolwiek grał w Polsce, potrafią przenosić góry. Sam Odjidja pokazał, że nie ma dla niego znaczenia, czy gra z Górnikiem Łęczna czy uznaną europejską firmą. Zawsze jest wśród najlepszych na boisku. Jego mecze z Realem Madryt i przede wszystkim Sportingiem Lizbona, przeszły już do najnowszej historii polskiej piłki. I najbardziej obawiam się, co będzie za pół roku, gdy ten zawodnik odejdzie z klubu. Trafienie takiego piłkarza zdarza się raz na wiele lat.
Trudno powiedzieć, że Legia zagrała dobry mecz, ale też nie można powiedzieć, że zagrała zły. Ajax był zespołem lepiej zorganizowanym, grającym szybciej, podaniami, mającym częściej piłkę.
Legia po przebudowie potrzebuje czasu. Musi wejść w rytm Tomas Necid. Czeski piłkarz nie jest zbyt skuteczny, ale i Nemanja Nikolić miał trudne wejście. W pierwszym meczu zaliczył kilka spalonych i był obiektem szyderstw w mediach społecznościowych.
Najważniejsze, że Legia wciąż jest w grze i jej szanse należy ocenić jako realne. To znacznie lepsza sytuacja niż dwa lata temu, gdzie różnica między zespołami była zdecydowanie za duża. Dziś są realne przesłanki, żeby myśleć o sukcesie.