Lepiej rundę wiosenną rozpoczęli piłkarze Lecha Poznań. Na inaugurację przed własną publicznością pokonali Bruk-Bet Termalikę Nieciecza 3:0. Przypomnijmy jednak, że wszystkie gole Kolejorz zdobył po strzałach z rzutów karnych. W zupełnie innych nastrojach do sobotniego meczu przygotowywali się zawodnicy Piasta Gliwice. W poprzedniej kolejce Lotto Ekstraklasy ulegli oni bowiem na wyjeździe Pogoni Szczecin 1:2 i ich sytuacja w tabeli jest coraz gorsza. A wcale nie musiało tak być, ponieważ po pierwszej połowie to wicemistrzowie Polski byli zespołem lepszym, agresywniejszym i schodzili do szatni z wynikiem 1:0 po pięknym golu Michala Papadopulosa. Kibice mogli mieć nadzieję, że wraca Piast z poprzedniego sezonu, ale druga odsłona szybko zweryfikowała te marzenia. Gliwiczanie znowu byli niemrawi, ospali i niewidoczni w ofensywie.
Nic więc dziwnego, że powoli niebiesko-czerwoni grzęzną w dole tabeli. W tej chwili zajmują czternastą - ostatnią bezpieczną - lokatę z przewagą czterech punktów nad Górnikiem Łęczna. Dodajmy jednak, że zespół Franciszka Smudy w poprzedniej kolejce nie grał, ponieważ nie pozwolił na to stan murawy w Lublinie. Czołowa ósemka, o której przy Okrzei ciągle się mówi staje się zatem bardzo odległym marzeniem. Piast do grupy mistrzowskiej traci sześć punktów, a po potyczce z Lechem różnica ta może jeszcze wzrosnąć. Dlatego też gliwiczanie muszą za wszelką cenę odwrócić niekorzystną kartę i zgarnąć pełną pulę. Taki zamiar przyświeca też jednak poznaniakom. Przed dwudziestą drugą serią gier plasują się oni tuż za podium, z zaledwie trzypunktową stratą do trzeciej Legii Warszawa i siedmiopunktową do liderującej Lechii Gdańsk. Podopieczni Nenada Bjelicy nie mogą zatem - podobnie jak ich rywal - pozwolić sobie na potknięcie.
Lechowi jeszcze niedawno całkiem przyjemnie grało się z Piastem. Niezależenie od okoliczności aplikował on Piastunkom po trzy, cztery gole i pewnie zgarniał komplet punktów. Jesienią przy Bułgarskiej było 2:0, ale trzy kolejne mecze wstecz, to porażki drużyny z Wielkopolski. Czy zatem Kolejorz ponownie ogra Ślązaków i wróci na dobre w pojedynkach z nimi na właściwe tory? A może to wicemistrzowie Polski przypomną sobie ubiegły sezon?
W sobotę Radoslav Latal będzie miał niemały ból głowy przy wyborze wyjściowego składu. Za kartki pauzują bowiem dwaj podstawowi obrońcy - Uros Korun oraz Marcin Pietrowski. Do tego niepewny jest występ Heberta, a z kontuzjami nadal zmagają się Michał Masłowski i Mateusz Mak. Ponadto dochodzi limit obcokrajowców spoza Unii Europejskiej, który wyklucza grę w jednym czasie więcej niż dwóch piłkarzy spoza wspólnoty. Więc nawet jeśli Hebert będzie zdolny do gry, to na ławkę będzie musiał powędrować ktoś z dwójki Aleksandar Sedlar - Stojan Vranjes. Sytuacja zatem nie do pozazdroszczenia. Mniej kłopotów mają w Poznaniu. Pod znakiem zapytania stoi gra Nicki Bille Nielsena i Mihaia Raduta.
ZOBACZ WIDEO Miroslav Radović: Przepraszam kolegów za głupią kartkę
Spotkanie poprowadzi Tomasz Kwiatkowski z Warszawy.
Piast Gliwice - Lech Poznań / sob. 18.02.2017r. godz. 20:30
Przewidywane składy:
Piast Gliwice:
Jakub Szmatuła - Tomasz Mokwa, Aleksandar Sedlar, Edvinas Girdvainis - Radosław Murawski, Stojan Vranjes - Bartosz Szeliga, Gerard Badia, Patrik Mraz - Maciej Jankowski, Michal Papadopulos.
Lech Poznań: Matus Putnocky - Tomasz Kędziora, Lasse Nielsen, Maciej Wilusz, Wołodymyr Kostewycz - Łukasz Trałka, Maciej Gajos - Maciej Makuszewski, Radosław Majewski, Darko Jevtić - Dawid Kownacki.
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).