Jan Tomaszewski - ukochany klaun Polaków

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Zdjęcie Jana Tomaszewskiego w charakterystycznej żółtej bluzie, wyrzucającego dłonie w górę, jest chyba jednym z najsłynniejszych ujęć polskiego sportu. W stolicy Anglii bronił jak natchniony. Kilka jego interwencji było najwyższej klasy światowej. Popełnił też kilka rażących błędów i koledzy musieli ratować mu skórę. Ale dziś nikt już o tym nie pamięta. Przykrył wszystko w 80. minucie, gdy obronił strzał Allana Clarke'a z kilku metrów.

Gdy po latach rozmawiałem z pechowym strzelcem, opowiadał: - Było zdaje się 10 minut do końca, stałem jakieś 12, może 14 jardów przed polską bramką. Dostałem piłkę i strzeliłem. Byłem naprawdę dobrym napastnikiem. Wiedziałem, kiedy piłka wpadnie do bramki. Ta piłka była już w bramce. Podniosłem rękę w geście triumfu. I nagle pojawił się on. W żółtej koszulce. Nigdy nie zapomnę tej żółtej koszulki. Nie mogłem w to uwierzyć.

Jego kolega z zespołu, Tony Currie, powiedział mi z kolei, że ta interwencja była lepsza niż słynna parada Gordona Banksa z 1970 roku przy strzale Pelego. Ta, którą Anglicy uważają za obronę wszech czasów. Jest dla nich świętością, jak rajd Maradony dla Argentyńczyków czy zwód Cruyffa dla Holendrów.

Obroniona jedenastka Staffana Tappera w meczu ze Szwecją tylko umocniła jego pozycję. Po latach miałem okazję rozmowy z Tomasem Ravellim, który oglądał ten mecz jako 15-latek. Przyznał, że Tomaszewski był jego idolem.

Możesz grać w kadrze

Korzenie rodzinne Tomaszewskiego sięgają Wileńszczyzny. Stamtąd rodzice przyszłego bramkarza przyjechali do Wrocławia.

- Mieszkaliśmy przy ulicy Kniaziewicza. Tam właśnie, w styczniu 1948 roku, urodził się Janek. Jeszcze do szkoły nie chodził, a już musiałem wstawiać szyby sąsiadom. Janek nawet nie był bezpośrednim sprawcą tłuczenia tych szyb, zawsze grał na bramce. Ale najbardziej rzucał się w oczy i wszystko było na niego - wspominał w 1973 roku ojciec piłkarza, Stanisław Tomaszewski, wówczas emerytowany pracownik Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych we Wrocławiu.

Wkrótce po tym, jak przyjechali do stolicy Dolnego Śląska, przeprowadzili się do nowego bloku przy ulicy Świerczewskiego, bardzo prestiżowej ulicy przy Dworcu Głównym, którą przez kilkadziesiąt lat PRL szły pochody pierwszomajowe. Kilkadziesiąt metrów z tyłu, przy ulicy Gwarnej, było boisko TKKF (jest do dziś), gdzie mały Janek biegł zawsze po lekcjach. Miał 14 lat, gdy pan Leszek Zalewski, krewny matki piłkarza i dziwnym zbiegiem okoliczności trener Gwardii Wrocław, zobaczył go w akcji i od ręki zaproponował "transfer" z podwórka do poważnego futbolu. Takiego z szatniami i sędziami. Stamtąd po kilku latach trafił do Śląska. Traf chciał, że mało znany szkoleniowiec, Franciszek Głowacki, akurat został trenerem wojskowego klubu. Tylko na rok. Ale z perspektywy polskiej piłki był to rok istotny. To właśnie Glowacki zadecydował, że młodemu trzeba dać szansę. Pierwszym bramkarzem był wówczas Klaus Masseli, zaś Janek regularnie grywał w drugiej drużynie lub siedział na ławce rezerwowych. W końcu zadebiutował w meczu z Odrą Opole. Wszedł po przerwie i bronił świetnie, a trener powiedział mu: "Stać cię na więcej. Możesz być następcą Kostki w kadrze narodowej. Niech tylko woda sodowa nie uderzy ci do głowy".

Pierwsze sukcesy spowodowały powołanie do reprezentacji młodzieżowej. Tomaszewski pojechał do Jeleniej Góry szczęśliwy, a wrócił zbulwersowany. Jego kariera jest kolejnym dowodem na to, że w piłce nie jest tak prosto - że człowiek rodzi się, ma talent, trenuje, robi karierę i zarabia pieniądze. Tomaszewski - jak każdy wielki - musiał przyjąć swoją dawkę ciosów.

Wtedy żalił się ojcu, że był wyszydzany. - Ja im jeszcze pokażę, że będę dobrym bramkarzem. Oni tam śmiali się ze mnie. Mówili głośno tak, żebym słyszał: "Skąd wytrzasnęliście takiego sztywniaka? Przecież z niego nigdy nic nie będzie". Ale ja im udowodnię, że się mylą.

Na następnej stronie: O tym, dlaczego kibice chcieli go wieszać i jak skompromitował się w meczach Legii oraz kadry. Oraz o tym, jak się odrodził.

Kto jest najlepszym bramkarzem w historii polskiej piłki?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×