Konstantin Vassiljev: Nie mamy przygotowanej żadnej strategii

Newspix / MACIEJ GILEWSKI / 058sport.pl / Na zdjęciu: Konstantin Vassiljev
Newspix / MACIEJ GILEWSKI / 058sport.pl / Na zdjęciu: Konstantin Vassiljev

2 gole plus 2 asysty. Konstantin Vassiljev w pojedynkę rozprawił się z Górnikiem Łęczna (5:0). Po słabym meczu w Gdańsku, wrócił w wielkim stylu i jest już na szczycie klasyfikacji najlepszych strzelców ligi.

- W Polsce poziom wszystkich zespołów jest zbliżony. O wyniku decydują szczegóły. Przed meczem gra rywala była niewiadomą, ale patrzyliśmy wyłącznie na siebie. Wiedzieliśmy, w którym miejscu jesteśmy i skupiliśmy się na swojej grze. Wygraliśmy wysoko, ale łatwo nie było. Górnik chciał grać w piłkę. Było to widać na początku meczu. Przyjechał po zwycięstwo, ale to my wykorzystaliśmy okazje w pierwszej połowie, a w drugiej doskonale wiedzieliśmy co trzeba zrobić. Idziemy do przodu. To tylko 3 punkty, a po podziale zaledwie 1,5 - mówił Konstantin Vassiljev na gorąco po meczu.

Gole strzelone Górnikowi Łęczna pozwoliły Estończykowi zrównać się z Nemanją Nikoliciem w klasyfikacji króla strzelców Lotto Ekstraklasy. Obaj mają po 12 goli. Węgra już w Polsce nie ma, zatem droga do korony wydaje się być otwarta. - Zupełnie o tym nie myślę. Cieszę się, że strzelam, ale cała drużyna skupia się już na najbliższym przeciwniku. Na rozgrywki nie mamy przygotowanej żadnej strategii, trzeba po prostu iść do przodu.

Około 65. minuty Vassiljev zaczął utykać. Z grymasem bólu na twarzy próbował rozbiegać uraz, ale został szybko zmieniony. - Zderzyłem się z rywalem w polu karnym. Nie mogłem już grać na 100 proc., więc poprosiłem o zmianę. Nie powinno to być nic groźnego. Tydzień czasu wystarczy. Będę przygotowany do gry - wyjaśniał.

Piłkarz odniósł się również do spotkania sprzed tygodnia i powodów porażki Jagiellonii z Lechią Gdańsk (0:3). - Zabrakło nam skuteczności, mentalności i doświadczenia. Niektórych rzeczy nie można przeskoczyć. Mieliśmy takie same sytuacje, ale to oni swoje wykorzystali. Mieli więcej klasy. Ten mecz to już jednak przeszłość. Było, minęło.

ZOBACZ WIDEO Łukasz Broź: Chcieliśmy wygrać

Komentarze (0)