W składzie kielczan na mecz ze Stalą zabrakło zmagających się jeszcze z urazami Dariusza Łatki oraz Michała Michałka. Obaj palą się do gry, a zwłaszcza ten pierwszy, który czeka na debiut w oficjalnym meczu Korony. Do Kielc przybył z Jagiellonii Białystok. Być może będzie miał okazję zaprezentować się kieleckiej publiczności już w piątek. Rywalem żółto-czerwonych będzie Podbeskidzie Bielsko-Biała. I Łatka, i Michałek, dochodzą już do zdrowia i niewykluczone, że znajdą się w kadrze na piątkowe spotkanie z piątym zespołem I ligi. Podbeskidzie ma tylko jeden punkt straty do drużyny trenera Włodzimierza Gąsiora i z pewnością tanio swej skóry nie sprzeda.
Koroniarze natomiast nie chcą zbyt długo rozpamiętywać klęski 0:3, jaką ponieśli w Stalowej Woli i pragną zrehabilitować się jak najszybciej. - Faktem jest, że ciężko nam się zwykle przestawić z silnego rywala na łatwiejszego, który gra mniej skomplikowaną piłkę. Musimy sobie to przemyśleć - mówi Robert Bednarek, obrońca kieleckiego zespołu, a zarazem jego kapitan.
Podobnego zdania jest Sławomir Grzesik, drugi trener Korony. - Oglądałem mecz Widzewa Łódź z Zagłębiem Lubin i potwierdza on moją teorię, że w naszej lidze wytworzyły się dwa bloki: zespołów mocnych i słabszych. My, Zagłębie, Widzew i parę innych drużyn należą do tego pierwszego. To jednak nie zmienia faktu, że na mecze z mniej wymagającymi rywalami trzeba się mobilizować - podkreśla Grzesik.