Maciej Rybus: To najtrudniejszy moment w karierze, ale się nie poddam

AFP / PHILIPPE DESMAZES
AFP / PHILIPPE DESMAZES

Maciej Rybus stracił miejsce w składzie Olympique Lyon i w pewnym momencie rozważał odejście z klubu. - Trudno jest mi się zgodzić z decyzją trenera, nie czuję się od nikogo gorszy - mówi nam piłkarz.

W tym artykule dowiesz się o:

Rybus przestał grać regularnie w klubie po wysokim zwycięstwie Lyonu w lidze z FC Nantes (6:0). Dziennikarze "L'Equipe" umieścili go po tym meczu w jedenastce kolejki. Było to tuż przed ostatnim meczem fazy grupowej Ligi Mistrzów z Sevillą.

- Trudno mi stwierdzić, dlaczego tak się stało. O decyzji trenera dowiedziałem się dopiero na odprawie, byłem zdziwiony - piłkarz przypomina sobie moment zwrotny tego sezonu. W rozgrywkach Ligue 1 zaczął grać w kratkę i na boisku pojawiał się najczęściej w końcówkach spotkań. Ostatnio jest jednak jeszcze gorzej. W sześciu spotkaniach ligowych wystąpił raz, pięć minut z AS Nancy. Trener Bruno Genesio dawał Polakowi pograć dłużej tylko w krajowych pucharach. Lyon oba mecze przegrał (w Pucharze Ligi i w Pucharze Francji), a Rybus nie ustrzegł się błędów. - Brakuje mi rytmu meczowego. Wiem, jak się czułem, gdy grałem regularnie. W spotkaniu z Guingamp sprezentowałem rywalom gola (porażka 5:6 w karnych). Ale po meczu z Marsylią (1:2 po dogrywce) chwalili mnie asystenci trenera Genesio. Myślałem, że nadchodzi przełom, że z Marsylią wykorzystałem szansę. Tak się nie stało - zawodnik nie kryje zaskoczenia całą sytuacją.

Czułby się jak przegrany

Rybus nie jest przyzwyczajony do siedzenia na ławce rezerwowych. W swoich poprzednich klubach, Tereku Grozny i Legii Warszawa, jak nie miał kontuzji to zazwyczaj grał 90 minut. - Trudno jest mi się zgodzić z decyzją trenera, ale nie jestem jego pierwszym wyborem. Nie prosiłem go o rozmowę w cztery oczy. Nie jest to szkoleniowiec wylewny, laurek nie wystawia. Poza tym nie wiem, czy rozmowa na temat mojej sytuacji byłaby teraz na miejscu. Nie wiadomo, czy trener nie odebrałby tego tak, że kwestionuję jego decyzję. Mathieu Valbuena na początku też nie grał, a dziś jest jednym z naszych najlepszych zawodników - nasz zawodnik nie traci nadziei na odwrócenie sytuacji.

Jeszcze w styczniu rozważał możliwość zmiany klubu. - Po głowie krążyły różne myśli. To dla mnie najtrudniejszy moment w karierze. Zastanawiałem się, czy może nie trzeba czegoś zmienić. Bardzo ważna jest dla mnie reprezentacja, niebawem kluczowe mecze eliminacji mistrzostw świata - piłkarz nawiązuje między innymi do marcowego pojedynku z Czarnogórą. Od Euro 2016, które opuścił z powodu kontuzji barku, zagrał od początku w dwóch meczach kadry. Na jego lewej stronie obrony zadomowił się Artur Jędrzejczyk.

ZOBACZ WIDEO Serie A: AC Milan wygra i uciekł sąsiadowi [ZDJĘCIA ELEVEN]

To wszystko sprawiło, że zawodnik miał chwilowo mętlik w głowie. - Rozmawiałem z najbliższymi: narzeczoną, rodziną, menadżerem. Wszyscy radzili, żebym nie robił pochopnych ruchów. Posłuchałem i dalej walczę - tłumaczy. Zapewnia, że nie czuje się gorszy od kolegów z drużyny. - Gdyby było inaczej, to bym to po prostu zaakceptował. Ale wiem, że stać mnie na grę w tym klubie. Nie chcę dawać sygnałów, że się poddaje, czy mam zamiar odejść latem. Nie czułbym się z tym dobrze, gdybym marudził. Czułbym się po prostu jak przegrany - mówi reprezentant kraju.

Dodatkowe treningi 

Piłkarz musi korzystać z każdej okazji i liczyć, że trener Lyonu ponownie się do niego przekona. Rybus, poza nielicznymi wyjątkami, był podstawowym zawodnikiem Olympique od początku sezonu do grudnia. Teraz gra sporadycznie. Musi liczyć na kartki lub urazy kolegów. W czwartkowym meczu Ligi Europy z AZ Aalkmar (4:1) rozegrał całe spotkanie, ponieważ Jeremy Morel narzekał na uraz pleców. - Muszę być cierpliwy. Trener daje mi sygnały, że mnie widzi, że jestem blisko drużyny. Nawet w lidze wpuszcza mnie często w końcówkach, choć mógłby dać szansę młodym, lub graczom z ataku - komentuje.

Po starciu z AZ wrócił na ławkę. Zaległości stara się odrobić na dodatkowych treningach. - Jeżeli gramy co trzy dni, to na zajęciach trudno jest błysnąć, wykonujemy raczej lekkie ćwiczenia. Dlatego zostaję po treningach, na dośrodkowania, rzuty wolne. Proszę też trzeciego bramkarza, by bronił moje strzały. Zawsze to jakaś forma dodatkowej pracy, mam nadzieję, że zaprocentuje - opowiada. Mimo że gra mniej, to pewniej czuje się w szatni. - Jestem bardziej otwarty, wesoły. Na początku ciężko się było dogadać po angielsku, ale dziś język francuski jest mi znacznie bliższy, łatwiej się komunikuję, żartuję z chłopakami. Teraz potrzebuję tylko regularnej gry - kończy Rybus.

Źródło artykułu: