Marzenia Śląska o pucharach

Śląsk Wrocław po 21 kolejkach plasuje się na piątym miejscu w tabeli. We Wrocławiu cały czas po cichu marzą o lokacie gwarantującej występy w europejskich pucharach. Ostatnie słabsze występy znacznie stonowały jednak te nastroje.

Przed pierwszym spotkaniem po przerwie zimowej Śląsk Wrocław był wymieniany wśród drużyn, które mają największe szanse na awans do rozgrywek europejskich. W pierwszym meczu jednak wrocławianie tylko zremisowali w Gdańsku z miejscową Lechią. Później co prawda przyszło efektowne zwycięstwo nad Polonią Bytom, które znów wlało nadzieję w serca kibiców, ale dwa ostatnie pojedynki sprowadziły fanów drużyny ze stolicy Dolnego Śląska na ziemię. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza najpierw szczęśliwie zremisowali z Odrą Wodzisław, a później na własnym boisku przegrali z bezpośrednim rywalem w walce o czołowe lokaty, warszawską Polonią. - Nie zapominajmy, że każdy mecz jest ciężki. Czy z Polonią u siebie, czy z Odrą Wodzisław. Wiemy, co chcemy grać, a nie o co chcemy grać i to nas mobilizuje - mówił napastnik Śląska Przemysław Łudziński.

Czy na skutek tego wyniku marzenia o pucharach prysły niczym mydlana bańka? - One są nadal naszymi marzeniami. Nie jest łatwo grać o puchary. Musimy dostrzec, że zespoły, które grają o udział w pucharach, są budowane od dłuższego czasu. My jesteśmy drużyną, która na dziś musi się uczyć. Musimy budować zespół, który będzie radził sobie właśnie z takimi meczami - ze spokojem wyjaśnia jeden z najlepszych graczy drużyny z Wrocławia, Sebastian Mila.

Mimo że czołowe lokaty wydają się być coraz odleglejsze, zawodnicy beniaminka ekstraklasy tak bardzo się tym nie martwią. Wierzą w siebie i we własne umiejętności. - Straciliśmy trzy punkty, ale gramy dalej. Będziemy dążyć do tego, żeby w następnych meczach wygrywać i zdobywać komplet punktów - dodaje Mariusz Pawelec.

Komentarze (0)