Jacek Magiera nie był zadowolony z formy Tomasa Necida i dlatego w ataku postawił na nominalnego pomocnika - Miroslava Radovicia. Ten zagrał w ekstraklasie po raz 244. i pod tym względem żaden inny obcokrajowiec nie może się równać z Serbem. Dla niego była to też druga wizyta w Lubinie w tym sezonie - w pierwszej, jako zawodnik Partizana Belgrad, przegrał po rzutach karnych w eliminacjach do Ligi Europy.
Pierwsza połowa to optyczna dominacja Legii. Wojskowi dłużej utrzymywali się przy piłce i byli konkretniejsi pod bramką Zagłębia Lubin. Te przed pojedynkiem wydało galę z okazji 70-lecia i chociaż był na niej tort, to deserem miało być zwycięstwo nad mistrzem Polski.
A o tym, że Piotr Stokowiec wie jak pokonać Legię, mogły poświadczyć dwa ostatnie mecze. Jesienią wygrał w Warszawie 3:2, a wiosną w Lubinie 2:0.
Tymczasem po pierwszej połowie prowadziła Legia. Wystarczyła szybka, składna akcja, niepotrzebne wyjście na 15. metr Martina Polacka i Vadis Odjidja-Ofoe stanął przed dylematem: czy próbować strzelić obok obrońcy czy podać do lepiej ustawionego Thibaulta Moulina. Wybrał drugą opcję i nie pomylił się. Pomocnik Legii z pięciu metrów wpakował piłkę do siatki.
ZOBACZ WIDEO Real uratował punkt po golach w końcówce. Zobacz skrót meczu Real Madryt - Las Palmas [ZDJĘCIA ELEVEN]
A Zagłębie? Dobrze rozpoczęło, wysokim pressingiem, zmuszając do złych wybić defensorów Legii. Jednak pary nie starczyło na długo, ale mogło, a nawet powinno zdobyć gola. Łukasz Piątek miał idealną okazję, ale Malarz sparował jego strzał, a dobitka Woźniaka była niecelna. Golkiper Wojskowych bohaterem był tuż przed przerwą, kiedy zatrzymał uderzenie Madery.
Legia też miała okazję - sam na sam z Polackiem nie wykorzystał Guilherme, a centymetrów zabrakło Ofoe, żeby wykończyć podanie Radovicia.
Po zmianie stron Zagłębie zaczęło grać agresywniej i zaczęło przynosić to efekty. Miedziowi przejęli inicjatywę i już w 56. minucie doprowadzili do wyrównania. Z rzutu rożnego dośrodkował Filip Starzyński, a piłka spadła na piąty metr, gdzie Arkadiusz Woźniak głową wpakował ją do siatki.
Później piłkarze Zagłębie dwukrotnie zdobywali bramkę. Najpierw zrobił to Lubomir Guldan, a następnie Todorovski - obaj byli jednak na spalonym i sędzia nie uznał goli.
Legia w drugiej połowie grała źle, wyraźnie się męczyła, ale osiem minut przed końcem po bilardzie w polu karnym lubinian Maciej Dąbrowski wepchnął w końcu piłkę do siatki. Nie celebrował, ponieważ jeszcze kilka miesięcy temu sam nosił miedzianą koszulkę. Wziął tylko futbolówkę pod koszulkę i wykonał gest pokazujący, że państwo Dąbrowscy spodziewają się dziecka.
Sześć minut później było po meczu, gdy rezerwowy Sebastian Szymański ze środka pola karnego zdobył gola - niestety w tej sytuacji nie popisał się sędzia asystent, który nie zauważył ewidentnego spalonego gracza Legii.
Mistrz Polski wygrał 3:1, ale nie zachwycił. Jednak po remisie z Bruk-Betem i porażce z Ruchem Chorzów nie liczył się styl, ale komplet punktów.
KGHM Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:3 (0:1)
0:1 - Thibault Moulin 36'
1:1 - Arkadiusz Woźniak 56'
1:2 - Maciej Dąbrowski 82'
1:3 - Sebastian Szymański 88'
Składy:
Zagłębie Lubin: Polacek -Cotra, Guldan, Madera, Todorovski - Kubicki, Łukasz Piątek (85' Jagiełło), Janoszka (85' Vlasko), Starzyński, Woźniak - Nespor.
Legia Warszawa: Malarz - Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Hlousek - Kopczyński, Moulin, Guilherme (80' Szymański), Odjidja-Ofoe, Hamalainen (86' Jodłowiec) - Radović.
Żółte kartki: Janoszka, Nespor, Todorovski (Zagłębie) oraz Hlousek, Guilherme (Legia).
Sędzia: Jarosław Przybył.
Widzów: 10 892.