- Wiedzieliśmy, że w Białymstoku będzie trudno o punkty, ale różnie to spotkanie się mogło potoczyć. Zdobyliśmy gola i mieliśmy sytuację by podwyższyć na 2:0. Wtedy z pewnością Jagiellonii byłoby trudniej - mówił gorąco po spotkaniu trener Jan Urban. Przypomnijmy, Śląsk Wrocław prowadził w Białymstoku po golu Roberta Picha. Ten sam zawodnik mógł wpisać się na listę strzelców po raz drugi, ale po centrze z prawego skrzydła piłka po jego strzale trafiła w słupek.
Trener wrocławian chwalił piłkarzy Jagiellonii. - Od samego początku zaatakowali nas bardzo agresywnie. Trudno się wybronić przed drużyną, która dysponuje zawodnikami o bardzo dobrej szybkości. Po każdej stracie piłki wolna przestrzeń była przez nich znakomicie wykorzystywana. Doskonale wiedzieli jak to robić.
Zaskoczeniem był brak w wyjściowej jedenastce Ryoty Morioki. Japoński reżyser gry pojawił się na boisku dopiero w 64. minucie. - W pierwszych spotkaniach to nie był ten Morioka jakiego wszyscy pamiętamy i chcemy oglądać. To dla nas kluczowy zawodnik, ale musi wrócić do formy. Poza tym miał drobny uraz stąd decyzja o tym, żeby nie grał od początku - tłumaczył Urban.
Śląsk przegrał drugi mecz z rzędu i jego plany dotyczące pierwszej ósemki zdecydowanie się oddaliły.
ZOBACZ WIDEO Sampdoria Genua pokonała Pescara Calcio - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]