- We Włoszech takie zdarzenia były w moim przypadku standardem. Przyznam, że w drugiej części denerwowałem się bardziej niż przed przerwą, bo znajdując się dalej od ławki byłem po prostu bezsilny - oznajmił chorwacki szkoleniowiec.
Powodem kary dla Nenada Bjelicy była awantura, do jakiej doszło w przerwie. - My wybiliśmy piłkę, a Sławomir Peszko oddał ją w niesportowy sposób. On przecież kiedyś grał w Kolejorzu, ten klub mu płacił i choćby dlatego powinien wykazać więcej szacunku. Tylko tyle mu powiedziałem, nic więcej. Dla sędziego to było jednak za dużo i odesłał mnie na trybuny. Uważam, że to co wydarzyło się na boisku właśnie tam powinno pozostać - zaznaczył.
Opiekuna Lecha uspokajał Milos Krasić. - Między mną a nim nie było absolutnie żadnego spięcia. Przekazałem mu tylko, że jego kolega zachował się niesportowo. Milos twierdził, że tego nie widział i to była cała nasza rozmowa - wyjaśnił trener Lecha.
Szymon Marciniak miał w niedzielę mnóstwo pracy, bo oprócz zdarzenia z udziałem Bjelicy, wyrzucił z boiska Grzegorza Kuświka, Sławomira Peszkę, ponadto pokazał czerwoną kartkę rezerwowemu bramkarzowi ekipy z Trójmiasta, Vanji Milinkoviciowi-Saviciowi. "Żółtko" natomiast wyjmował z kieszonki aż jedenastokrotnie.
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze